Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Większość naszych zwierzaków miała życie ciężkie i do niczego". Rozmowa z opiekunką zwierząt w Ruścu, Alicją Komorowską.

Alicja Tylkowska
Alicja Tylkowska
Schronisko Dla Zwierząt w Ruścu
Schronisko Dla Zwierząt w Ruścu Alicja Tylkowska
Nie sposób przejść obojętnie obok miejsc, gdzie znajduje się tyle serc pragnących miłości i...machających ogonem. Schronisko w Ruścu, gmina Wapno, należy do kilku, które widnieją pod wspólną nazwą "Przytuliska u Wandy". Psiaki, kociaki - cudowne zwierzaki.

W Schronisku dla Zwierząt w Ruścu większość psów, to czworonogi tzw. problemowe. W sumie, na tę chwilę, przebywa tam 140 psiaków i niewiele jest zsocjalizowanych. Ale opiekunki zwierząt robią wszystko, by tę sytuację zmienić, a zwierzaki mogły znaleźć kochający dom. Żyje tam również ok. 50 kotów. To praca cały czas, 7 dni w tygodniu. Placówka jest czysta, zadbana, bez nieprzyjemnych zapachów. Na terenie schroniska jest również tzw. psiarnia. To miejsce dla zwierząt nieco starszych i schorowanych. W pomieszczeniu, gdzie przebywają, znajduje się dla nich centralne ogrzewanie.

Główną opiekunką zwierząt jest Alicja Komorowska

Pani Alicja z przyjemnością pokazała nam swoich wychowanków i wiele, na ich temat, dowiedzieliśmy się. To, że jest Ona pasjonatką zwierząt widać "gołym okiem".

- Psy problemowe próbujemy tak uczyć wszystkiego, by były gotowe do adopcji. To są psy, które wymagają pracy - nie jest to łatwe, ale w wielu przypadkach się udaje. Sporo psiaków już ładnie chodzi na spacery, choć wcześniej nie było o tym mowy. Osoby, które z nimi spacerują wiedzą, którego pieska można wziąć, którego pogłaskać, a którego przytulić. Są psy, które np. pogryzły swego właściciela, ale nie ma co takiego stworzenia skreślać. To tak, jak ludzie - niektórzy mili i sympatyczni, a potrafią "ugryźć".

Wiele zwierząt, które trafiają do Ruśca, jest "po przejściach"

Usłyszeliśmy przerażające historie o podopiecznych. Do jednego z psiaków właściciel strzelał z wiatrówki. Kolejne są dość dzikie - wyłowione z lisiej nory. Niektóre z nich boją się człowieka, co może oznaczać, że zostały przez niego bardzo skrzywdzone. Jak mówi Pani Alicja wiele psów jest takich, które żyły na łańcuchach. Są również takie, które, zwyczajnie nie mają szczęścia i przebywają w schronisku wiele lat. Jeden z psów był złapany z pokaleczoną szyją. Nie można było go podnieść - trzeba było zastosować specjalne uchwyty. Obecnie klatka jest zabezpieczona dodatkowym panelem, ponieważ pies jest sporych rozmiarów i mógłby kogoś - przez szpary w klatce - chwycić.

Opiekunów stałych w Ruścu jest mało.

To Pani Alicja i dojeżdżająca Pani Paulina, technik weterynarii. Pomocy udzielają również Pani Marlena z Dziewierzewa, Pani Teresa z Wągrowca i grupa chłopaków z Ośrodka Opiekuńczego w Szubinie.

- Potrzeba nam ludzi, którzy znają się na zwierzętach z problemami i mają do nich cierpliwość. Tu nie ma małych piesków i kotków, przytulanek. To zwierzęta, nad którymi trzeba zapanować. One potrafią np. wziąć smakołyk z ręki, ale na tym się kończy.

Trudną sprawą jest tutaj też opłacanie pobytu pieska przez gminy. To kwota ok.12 złotych na dobę, gdzie w skład wchodzi jedzenie, picie, pobyt itd. Są czworonogi pochodzące z określonych miejsc, na które otrzymuje się te pieniądze, ale są i takie z nazwą "gminy różne", które tak naprawdę są niczyje, np. z interwencji, czy podrzucone, za które nikt nie płaci.

Zdaniem Pani Alicji niektóre psy zyskują na pobycie w schronisku - jeśli ktoś usilnie chciał pozbyć się zwierzęcia, robi mu często krzywdę. Oddanie psa do przytuliska stwarza więc dla niego szansę na, w miarę normalne, życie i możliwość przygarnięcia przez kogoś, kto nie będzie stanowił dla pieska zagrożenia.
Jeden z czworonogów, nie za duży, trafił do Ruśca z grubym łańcuchem, bardzo wygłodzony. Samodzielnie z tego uwięzienia się wydostał. Są również takie, które znaleziono przywiązane do drzew w lesie...

- Większość naszych zwierzaków miała życie ciężkie i do niczego. I czasem to nasze schronisko, to jest właściwie takie pierwsze miejsce, które jest dla nich lepszą opcją. Jeden, Dredzik, to piesek z interwencji. Poziom zaniedbania był przerażający. W ogóle nie wyglądał, jak pies. Sierść była przerośnięta i zwijała się właśnie w długie, wlokące się nawet po ziemi, dredy. Teraz wygląda dobrze i jest, wbrew wszystkiemu, bardzo miły. Niektórych psów nie da się czasem uratować. Trzeba otrzeć łzy i działać na rzecz następnych. Każde życie jest ważne.

- wspomina Pani Alicja

90% agresji w psach, to wina ludzi, jak twierdzi opiekunka. Na wsiach, niestety, nadal psy są uwiązane, nierzadko na krótkich łańcuchach, albo grubych, trudnych do udźwignięcia przez psiaki.

- Nie można tego, w żaden sposób wyrugować. Można tłumaczyć, że tak się nie robi, ale nadal wiele osób tak właśnie czyni. Jest to niezmiernie smutne, kiedy widzi się psiaka na łańcuchu, gdzie pole, na którym może się poruszać, to pół metra. Najgorsze też jest to, że karmione są byle czym - np. zlewkami, czy chlebem namoczonym w wodzie. To jest nieludzkie. Nie wydaję psa, który wiem, że trafi do kojca. Nie mogę pozwolić, by zwierzak trafił z klatki do klatki.

Alicja Komorowska ukończyła...szkołę filmową.

Opiekunka działa na rzecz schroniska już 12 lat. Od umiejętności filmowych, tak właściwie, wszystko się zaczęło.

- Zrobiłam film dokumentalny o przytulisku w Przyborówku, który jest oddziałem "Przytulisk u Wandy". To długa historia. W każdym razie zawirowania były. Niemniej spowodowało to to, że wkręciłam się w ten wolontariat.

Jak każde schronisko i to w Ruścu ma ogromne potrzeby.

Na tę chwilę konieczne są gazety z papieru w który wsiąka ciecz. Niektóre z piesków, te najstarsze i chore, moczą się, a taki zabrudzony papier można wyrzucić i podłożyć nowy, by było sucho. Komfortem są również, w takich przypadkach, podkłady jednorazowe. Warto byłoby się również podzielić się starymi, nieużywanymi pościelami, kocami, czy materiałami, bądź odzieżą. Potrzebne są także kołdry, poduszki bez pierza, zabawki. Do schroniska można również dostarczać karmę. Ważne jednak, żeby była jakościowo dobra. Ilość jest mniej ważna. Dobrze byłoby również dostarczyć plakaty powyborcze, ponieważ papa z zadaszeń często jest, przez pieski, zrywana i trzeba to wymieniać.

- Fajnie byłoby, żeby do mnie trafiła jakaś grupka ludzi - nawet dwie, trzy osoby - z jakąś wiedzą, co do takich psiaków - która znalazłaby czas na nasze pieski i okazała cierpliwość, by np. nauczyć niektóre chodzić na smyczy, by je socjalizować. Mamy także pieski z Ukrainy, które są nieco zdziczałe. Ale nie skreślam ich.

Opiekę weterynaryjną nad Schroniskiem dla Zwierząt w Ruścu sprawuje lekarz Adam Puzio z Łochowa.

Jeśli będzie można pomóc przytulisku, w jakikolwiek sposób, bądź znajdą się chętni do adopcji czworonoga, to można skontaktować się z opiekunką, Alicją Komorowską pod nr telefonu 605 579 944.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto