Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Właściciel stacji wyręczył policjantów

ADE
Właściciel okradzionej stacji po dramatycznym pościgu doprowadził do pojmania bandytów. Prokurator ich jednak wypuścił

To skandal, aby wypuścić takich bandytów na wolność. Co musiałoby się jeszcze stać, aby trafili oni za kratki? Chyba musieliby mnie tym bejsbolem zabić - nie kryje oburzenia właściciel stacji benzynowej w Sławie Wielkopolskiej pod Skokami, która to w ostatnim czasie została okradziona.

Całe zdarzenie miało miejsce w ubiegłym tygodniu. Na stację benzynową podjechało ciemne BMW. - Wysiadł z niego młody mężczyzna. Na głowę miał zaciągnięty kaptur. Zachowywał się jednak bardzo spokojnie. Zaczął tankować. Nalał bak do pełna - wspomina przedstawiciel stacji.
Mężczyzna wcale jednak nie myślał, aby płacić za paliwo. Wsiadł i odjechał.

- Byłem wówczas na zapleczu. Pracownik powiadomił mnie, że mężczyzna z BMW ukradł paliwo. Miałem już tego dość. W ciągu roku spotykam się z kilkoma takimi przypadkami. Za każdym razem zgłaszam to na policji. Daję im nagrania, gdzie jak na dłoni widać numery rejestracyjne czy twarze tych osób. Niestety.

Mimo takich dowodów policja ani razu nie złapała złodziei. Za każdym razem umarzają sprawę, bo straty są zbyt małe. To skandal. Jakbym ja zalegał gdzieś z płatnościami to by mnie w kajdankach zawieźli, abym zapłacił. A gdy człowiek jest okradany, nie potrafią nic zrobić - nie kryje złości właściciel stacji, który tym razem postanowił sam pojmać złodziei. Wsiadł w samochód i ruszył w pościg.

- Przed Murowaną Gośliną dogoniłem ich. Wówczas spostrzegli się, że są ścigani. Cały czas przez telefon informowałem policjantów, gdzie jesteśmy, aby przyszli mi z pomocą - wyjaśnia mężczyzna.
W okolicy dworca kolejowego w Murowanej ścigane BMW nagle się zatrzymało. Z pojazdu wysiadł pasażer z bejsbolem w ręku i ruszył w stronę ścigającego go właściciela stacji benzynowej.

- Wrzuciłem wsteczny bieg i zacząłem się wycofywać - wspomina. Bandyta nie mogąc dogonić go na pieszo wrócił do auta po czym odjechał. Właściciel stacji nie dawał za wygraną. Kontynuował pościg.

- Informowałem policję o tym gdzie uciekają bandyci - tłumaczy. W trakcie ucieczki BMW uderzyło w inny przejeżdżający samochód. Jednak nie zatrzymało się, aby sprawdzić czy kierowcy pojazdu nic się nie stało. Na bezdrożach powtórzyła się sytuacja. Z samochodu wysiadł uzbrojony bandyta i ruszył w stronę właściciela stacji. Do akcji wkroczył też kolega bandziora, który siedząc za kierownicą BMW z impetem uderzył w ścigający ich samochód.

- Na szczęście było słychać już syreny policyjne - wspomina właściciel stacji.
Bandyci odpuścili i zaczęli uciekać. Po chwili zostali zatrzymani przez przybyłe radiowozy.

Co ciekawe, w bagażniku znajdowały się inne tablice rejestracyjne. Aktualnie policja sprawdza czy dwójka mieszkańców powiatu poznańskiego na swoim koncie nie ma innych kradzieży czy napadów.
Jednak obaj przestępcy chodzą na wolności. Prokuratura nie zastosowała aresztu. Bandyci muszą jedynie pięć razy w tygodniu meldować się w komendzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto