Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wróciła do powiatu wągrowieckiego z Hiszpanii. Jest na kwarantannie. Relacja kobiety od nas

Arkadiusz Dembiński
Arkadiusz Dembiński
Kobieta zdecydowała się powrócić do powiatu wągrowieckiego w ramach akcji "Lot do domu"
Kobieta zdecydowała się powrócić do powiatu wągrowieckiego w ramach akcji "Lot do domu"
Jak wyglądała droga mieszkanki powiatu wągrowieckiego wracającej w ramach akcji "LOT do domu" z Hiszpanii? Gdzie dziś przechodzi kwarantannę w powiecie wągrowieckim? Jak ona wygląda?

LOT do domu. To akcja dzięki, której do Polski powróciły już tysiące rodaków z różnych stron świata. We wtorek na pokładzie samolotu, który wylądował w Warszawie, a leciał z Hiszpanii znalazła się także mieszkanka powiatu wągrowieckiego pani Małgorzata (imię zmienione na prośbę kobiety – przypis redakcji).

Aktualnie kobieta przebywa na koniecznej kwarantannie.

- Czuję się dobrze. Jednak przez najbliższe dwa tygodnie muszę pozostać w mieszkaniu. To użyczyła mi koleżanka. Aktualnie nie ma jej na miejscu. Mieszkanie stało puste. Dzięki temu jestem sama. Wolę zachować maksymalne środki ostrożności w tym zakresie – przyznaje pani Małgorzata.

Jak relacjonuje, każdego dnia otrzymuje telefon od funkcjonariuszy policji. - Podjeżdżają pod blok. Wówczas muszę wyjść na balkon. Tak sprawdzają czy jestem na miejscu. Jedzenie dostarcza mi brat. Zostawia je w torbach pod drzwiami wejściowymi. Gdy odjeżdża, ja wciągam całość do środka – tłumaczy.

ZOBACZ TAKŻE

Kwarantanna i zamknięcie w czterech ścianach mieszkania nie jest dla kobiety nowością. Wcześniej przeżywała to w Hiszpanii. Jednak z dala od rodziny i bliskich, z niepewnością jak dalej rozwinie się sytuacja.- W Hiszpanii byłam od września minionego roku. Łączyłam studia z pracą – wyjaśnia kobieta

Jak tłumaczy, w weekend na półwyspie iberyjskim znacznie zaostrzono przepisy. Wprowadzono masową kwarantannę, zakaz wychodzenia z domu poza koniecznymi wyjściami. - Ja i moi współlokatorzy takie rozwiązanie dla siebie wprowadziliśmy sami już wcześniej – tłumaczy. Ostatecznie kobieta zdecydowała się na powrót w rodzinne strony, także z racji, że jak przyznaje nie wie czy w najbliższym czasie sytuacja tak się rozwinie, że takiej możliwości by już całkowicie nie miała.

Jak relacjonuje kobieta z racji, że nie mogła uzyskać dokładnej informacji o żadnym locie czarterowym w ramach akcji LOT do domu, planowała najpierw dostać się do Niemiec. Z Berlina do Frankfurtu nad Odrą i następnie pieszo przekroczyć granicę. Ostatecznie pojawiła się informacja o locie. - Zdecydowałam na niego – przyznaje. Po wyjściu z domu w drodze na lotnisko, jak relacjonuje, dosłownie po 30 sekundach zatrzymał ją patrol policji.

ZOBACZ TAKŻE

- Padło pytanie gdzie idę, dlaczego wyszłam z domu. Gdy wyjaśniłam, mogłam dalej kontynuować drogę na lotnisko. Pragnę tu sprostować informacje o tym, że Hiszpania zbagatelizowali wirusa. Ja nie mam takiego odczucia. Nikt jednak nie spodziewał się, że liczba zachorowań tak szybko będzie rosła. Od dłuższego czasu obowiązują ograniczenia. Na przykład idąc do marketu przy wejściu każdy dostaje jednorazowe rękawiczki, które trzeba wyrzucić wychodząc. W weekend wprowadzono znacznie dalej idące obostrzenia niż te w Polsce. Na przykład w Madrycie poza policją na ulicach można spotkać wojsko, czołgi – relacjonuje kobieta.

Jak tłumaczy, na lotnisku w Hiszpanii nie przeszła żadnych kontroli stanu zdrowia. - Jeśli chodzi o nasz lot, panował ścisk. Ludzie stali jeden przy drugim. Nie było możliwości dokonania odprawy online. Trzeba była ją zrobić na miejscu na lotnisku, co także wydłużało nasz pobyt. W samolocie miejsca były wypełnione do ostatniego – relacjonuje kobieta. Personel, jak tłumaczy, ograniczał do minimum kontakt z podróżnymi. Stewardessy miały założone maseczki, rękawiczki.

- Po wylądowaniu na lotnisku do samolotu weszło wojsko. Każdemu została zbadana dwukrotnie temperatura. Wszyscy jednak mogli opuścić jego pokład w grupie, tak więc sądzę, że nikt nie miał gorączki – przyznaje.
Każdy z podróżnych musiał wypełnić także dokumenty o tym gdzie będzie, kogo trzeba powiadomić w razie problemów.

- Początkowo miałam spędzać kwarantannę w ośrodku w Wielkopolsce. Ten wyznaczony jest w Żerkowie. Dodzwonienie do niego z lotniska nie było jednak takie proste. Mimo pomocy wojskowych, trwało to około 3 godziny. Gdy pojawiła się opcja z kwarantanną w mieszkaniu koleżanki, dodatkowo musiałam o tym powiadomić służby i ośrodek, że do nich nie dotrę – wyjaśnia. Jak tłumaczy kobieta, na miejsce kwarantanny podróżni nie docierali w żaden zorganizowany sposób. - Ja do Poznania i dalej jechałam pociągiem, nie mając innej możliwości – wyjaśnia kobieta.

Pod kwarantanną kobieta musi przebywać dwa tygodnia od momentu przyjazdu. - Każdy z nas otrzymał szereg informacji, czego nam nie wolno robić – tłumaczy pani Małgorzata i apeluje do wszystkich, którzy tak jak ona są pod kwarantanną, aby także się do niej stosowali dla wspólnego dobra.

ZOBACZ TAKŻE

ZOBACZ FILM - Zabawy na czas kwarantanny

Źródło:Dzień Dobry TVN/x-news

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto