Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie: druga rocznica śmierci Ewy Polus z Wągrowca

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Dokładnie rok temu, 6 września 2018 roku odeszła na zawsze mieszkanka Wągrowca Ewa Polus. Choć minęło dwanaście miesięcy, mąż nadal nie może pogodzić się z jej odejściem. Jak mówi, w jego uszach wciąż brzmi jej głos...

Ludzie mówią, że można się do bólu przyzwyczaić. Dla mnie jest to niemożliwe. Rok temu straciłem na zawsze ukochaną żonę, a pustki po niej nic nie może wypełnić. Do dziś pamiętam telefon od lekarza. W słuchawce usłyszałem tylko: Nie udało się. Odeszła... - powiedział nam przełykając łzy Ryszard Polus.

Jak mówi, żona była dla niego całym światem, który wraz z jej odejściem się zawalił. Dzisiejsza rocznica jest dla niego bardzo bolesna.

- Ewa była dobrym człowiekiem, co widać było na Jej pogrzebie. Mnóstwo osób przyszło ją pożegnać i regularnie odwiedza jej grób - powiedział nam pan Ryszard.

Ewa Polus, z domu Duszyńska urodziła się 6 lipca 1945 roku w Kiszkowie niedaleko Gniezna. Do Wągrowca przyjechała „za pracą”. - Żona najpierw prowadziła sklep spożywczy, a później przez 15 lat pracowała w swojej drogerii na bazarku przy ulicy Kasprowicza w Wągrowcu. Była wesoła, lubiła się śmiać. Klienci bardzo ją cenili i chętnie z nią rozmawiali - mówi dalej pan Ryszard.

Małżeństwo nie doczekało 50. rocznicy ślubu. Kilka miesięcy przed uroczystością pani Ewa odeszła na zawsze. - Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy Ją poznałem. Była taka piękna. To było w „Kolorowej” w Wągrowcu. Pamiętam, że grajek zagrał wówczas piosenkę „ Na gondoli”. Ewa siedziała sama, a ja poprosiłem ją do tańca. Od razu się w sobie zakochaliśmy. Po dwóch latach odbył się nasz ślub w Przysiece - powiedział nam mąż.

Wągrowczanka była dobrą, uczciwą kobietą. Jak mówi pan Ryszard, za młodu kochała chodzić na zabawy czy spotkania z przyjaciółmi. - Kochałem ją za jej charakter. Lubiła także zapalić sobie papieroska, porozmawiać z każdym. Później, przez chorobę, nie mogła już realizować swoich pasji. Od jakiegoś czasu przed odejściem miała problemy ze zdrowiem. Czas spędzała głównie w domu, a ja zawsze starałem się jej towarzyszyć - słyszymy od pana Ryszarda.

Pani Ewa miała dwie córki: Edytę i Małgorzatę, a także 4 wnuków. 18 sierpnia minionego roku na świat przyszedł jej pierwszy prawnuczek Oliwier. - Była taka szczęśliwa, że mogła go poznać. Cieszyła się, że nasza rodzina się powiększyła. Kilka dni potem dostała zawału, została zabrana do szpitala, z którego już nie wróciła - mówi smutno pan Ryszard.

Ewa Polus kochała zwierzęta, a w szczególności swoją suczkę Nelli - niewielkiego sznaucerka. - To było jej oczko w głowie. Kiedy żona zmarła, zorientowałem się jednego dnia, że pieska nie ma w domu. Wszędzie szukałem naszej Nelli, bo muszę o nią dbać, kiedy nie ma już mojej żony. Pieska znalazłem na cmentarzu, pilnującego grobu mojej Ewy. Nie wiem jakim cudem się tam znalazł i jak odszukał jej grób, ale wiem, że człowieka i zwierzę może łączyć naprawdę ogromna więź - podsumowuje za smutkiem mąż pani Ewy, pan Ryszard.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto