Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie o Danucie Góralskiej

Monika Dziuma
Danuta Góralska w Wągrowca zmarła 12 kwietnia w wieku 58 lat.

Pani Danuta urodziła się w Ochodzy, jednak już od dziecka mieszkała wraz z rodzicami w Wągrowcu. Pan Karol pamięta, kiedy pierwszy raz zobaczył przyszłą żonę. - Byliśmy nastolatkami. Danka przyjechała wraz z ojcem do domu moich sąsiadów mieszkających przez płot. Wtedy widziałem ją po raz pierwszy. Do dziś pamiętam jej cudowny uśmiech. To mnie w niej urzekło, choć wtedy mogłem na nią tylko popatrzeć - wspomina mężczyzna.

Para poznała się kilka lat później w barze „Pod Lipami”. - Danka uwielbiała tańczyć. Zagadałem do niej, trochę się pobujaliśmy w rytm muzyki. Została moją narzeczoną. Jak już mówiłem, zakochałem się w jej uśmiechu. Była moją skromną Czarnulką. Uwielbialiśmy chodzić na spacery. Bardzo chętnie odwiedzaliśmy m.in. Jezioro Durowskie - mówi dalej.

Para wzięła ślub 28 listopada 1981 roku. - Od razu zamieszkaliśmy razem w bloku przy ul. Jeżyka. Wtedy dopiero te bloki powstawały i byliśmy wówczas pierwszymi lokatorami - wyjaśnia.

Rok po ślubie na świat przyszedł pierwszy syn pani Danuty i pana Karola. - Do dziś pamiętam, jaka była dumna, że urodziła mi syna. Oboje byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. Wtedy poczuliśmy, że nasza rodzina zaczynała być pełna. Dwa lata później urodził się nasz kolejny syn Damian, następnie w 89 roku córka Karolina i dwa lata później syn Bartek. Żona bardzo kochała nasze dzieci. Śmiało mogę powiedzieć, że to ona trzymała naszą rodzinę w ryzach. Swoją łagodnością i optymistycznym podejściem do życia potrafiła załagodzić każdy konflikt. Bardzo się starała, byśmy byli ze sobą blisko. Była takim naszym dobrym duchem - opowiada mąż zmarłej.

Pani Danuta doczekała się pięciorga wnuków. Niestety nie doczekała przyjścia na świat dziecka Karoliny, która urodzi w sierpniu. - Zarówno dzieci jak i ja bardzo przeżyliśmy jej odejście. Jeszcze niedawno była taka pogodna, wesoła, planowała z nami przyszłość. Wciąż nie możemy się pogodzić z jej odejściem - mówi.

Do jednych z ulubionych zajęć pani Danuty była opieka nad wnukami. - Właściwie każdą wolną chwilę poświęcała na spotkania z dziećmi. Starała się im jak najbardziej pomóc. Często zajmowała się więc naszymi wnukami. Chodziła z nimi na spacery i na plac zabaw. Nie potrafiła krzyczeć. Była łagodna i zarażała entuzjazmem. Dzieciaki ją kochały. Z resztą nie tylko one. Danka, nawet kiedy nie miała wiele czasu, nikomu nie odmówiła pomocnej dłoni i choćby chwili rozmowy. Była lubiana przez sąsiadów i znajomych - wyznaje dalej.

Pani Danuta pracowała jako pracownik biurowy. Najpierw w spółdzielni wielobranżowej, a później w recepcji w Wielspinie. - Uwielbiała tańczyć. Przez lata chodziliśmy na zabawy i sylwestry organizowane w ośrodku - dodaje pan Karol.

Małżeństwo planowało wspólne wakacje. - Mieliśmy zabrać starsze wnuki i pojechać z nimi nad morze. Dziś, kiedy Danki nie ma, nie wiem jak to będzie. Jest mi trudno, ale mam wokół kochającą rodzinę - podsumowuje mąż zmarłej.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto