Jan Bartkowiak był wspaniałym mężem, ojcem, teściem, dziadkiem, bratem, szwagrem, kuzynem i wujkiem. Zmarł 18 kwietnia, pozostawiając najbliższych w żałobie.
Pan Jan należał także do wielkiej ZREMBOWEJ rodziny, czyli osób które pracowały w nieistniejącym już zakładzie ZREMB w Wągrowcu. Jeden z kolegów, Bogdan Kasprzykowski podzielił się z nami wspomnieniem o św. panie Janie.
- To był zwykły dzień, jak co dzień. Pogoda dopisywała i aż korciło, żeby zażyć świeżego powietrza. Janek, pomimo sprzeciwu żony wyprowadził swój ukochany rower z piwnicy, sprawdził wzrokowo stan techniczny i jak prawie każdego dnia ruszył przed siebie. Tym razem sam, ponieważ towarzysz Jego podróży, z którym wspólnie jeździli miał inne zajęcia. Kiedy tylko Jankowi zdrowie dopisywało, najczęściej w towarzystwie Mietka K. - kumpla z klatki schodowej wsiadali na rowery i pokonywali dziennie po kilkanaście kilometrów. Chorujący na serce Janek uwielbiał jazdę na rowerze, a zimą kąpiel w naszym jeziorze - wspomina pan Bogdan.
Niestety, pan Jan tym razem nie wrócił do domu z rowerowej przejażdżki...
- Ten wspaniały człowiek pozostawił po sobie na tej ziemi kochającą żonę Czesławę i dwie córki, które mogą być dumne z takiego ojca. Od dziecka wpajał im życiową mądrość, opanowanie, uczciwość i rozsądek w podejmowaniu decyzji - mówi pan Bogdan i dodaje: Janek pochodził ze Skoków. Gdy nadeszły odpowiednie lata, poszedł do wojska, gdzie dorobił się stopnia kaprala.
Pan Jan, jak relacjonuje kolega, był ślusarzem i w tym właśnie zawodzie rozpoczął pracę z ZREMBIE. W latach 1977-1980 był ławnikiem w sądzie w Wągrowcu.
Spoczął na cmentarzu komunalnym jako 164. pracownik ZREMBU.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?