Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie o znanym organiści z Tarnowa Pałuckiego. Odszedł od nas Alfons Szczepaniak

16 lutego odszedł na zawsze najstarszy organista w Polsce. Alfons Szczepaniak przez siedemdziesiąt lat był organistą w kościółku w Tarnowie Pałuckim. Bez niego msze święte nie będą już takie same...

Mieliśmy przyjemność przedstawić pana Alfonsa na naszych łamach w lipcu 2016 roku, kiedy mężczyzna świętował 90 urodziny. Wówczas wspólnie odwiedziliśmy kościółek w Tarnowie, gdzie był organistą.

Ze swym liczącym ponad 70 lat stażem, był najstarszym organistą w Polsce. Jak mówili mieszkańcy tej parafii, msze bez pana Alfonsa były dziwne... mniej uroczyste. Mężczyzna swoim graniem nie tylko umilał parafianom pobyt w kościele, ale także podkreślał wyniosłość każdego nabożeństwa.

Choć mężczyzna wiele w życiu przeszedł, ukojenie zawsze znajdował w Bogu. Dlatego tak chętnie uczęszczał na msze święte. Chciał jednak nie tylko słuchać, ale także w nich uczestniczyć.

Pan Alfons od dziecka był związany z kościołem. Jego rodzinny dom znajdował się tuż przy świątyni. Jako mały chłopiec zaczął służyć do mszy jako ministrant. W czasach wojny kościół był zamknięty przez Niemców.

- Kiedy po wojnie znów odbywały się tam msze święte, okazało się, że byłem już za stary na ministranta. Miałem już 19 lat. Szukając swojego miejsca w kościele, poszedłem na chór. Intonowałem pieśni, które później wszyscy parafianie śpiewali - mówił w rozmowie dla „Tygodnika” pan Alfons.

Jak tłumaczył, w roku 1946 odwiedził go ówczesny proboszcz kościółka w Tarnowie Pałuckim i zaproponował mu zostanie organistą. Ten przystał na propozycję, jednak nie potrafił za bardzo grać na instrumentach...

- Odbyłem nawet kilka lekcji u profesora muzyki. Ten jednak przestał mnie szkolić, bo stwierdził, że muzyka ze mnie nie zrobi. Lekcji udzielił mi więc organista z Wągrowca - opowiadał z uśmiechem pan Alfons. Mężczyzna pochodził z muzykalnej rodziny.

Zaczął ćwiczyć na fortepianie, który stał w jego rodzinnym domu. Tak się zaraził miłością do gry w kościele, że grał w nim nieprzerwanie przez ponad 70 lat. Jak mówił, zaszczytem było dla niego granie na siedemnastowiecznych organach, które kupili cystersi.

Teraz, po śmierci pana Alfonsa, organy te już nigdy nie będą brzmiały tak samo. Rodzina straciła ukochanego ojca, teścia, dziadka i pradziadka, a parafianie wyśmienitego organistę... Mężczyzna był bardzo dumny ze swojej rodziny. Kiedy obchodził 90 urodziny, pochwalił się nam, że doczekał się aż dziewięciorga wnucząt, które założyły już swoje rodziny.

W ostatnim pożegnaniu mężczyzny uczestniczyli nie tylko członkowie rodziny, ale także jego znajomi, sąsiedzi, przyjaciele i kilku księży. Każdy cenił go za coś innego.

- Pan Alfons był cudownym człowiekiem. Mieliśmy wielokrotnie do czynienia, kiedy przyprowadzałem gości, aby zobaczyli świątynię w Tarnowie Pałuckim. Pan Alfons był jego kustoszem. Co go wyróżniało? Miał ogromny szacunek do tego miejsca. Nigdy nie wszedł do kościoła w ubraniach roboczych. Zawsze elegancko się do niego ubierał - powiedział nam Jan Maćkowiak z Wągrowca.

Co ciekawe, pan Alfons był także ceniony w środowisku księży. W samym tylko Tarnowie przeżył aż pięciu proboszczów. Każdy z nich był szczęśliwy, że posiada takiego organistę.

Ostatnimi czasy pan Alfons zaczął podupadać na zdrowiu. Jednym z jego marzeń, o których powiedział nam dwa lata temu, była spokojna śmierć. Mamy nadzieję, że teraz uśmiecha się do nas z góry.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto