Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamek w Gołańczy mógł równać się z królewskim budynkiem. Jaka jest historia warowni? Kim jest legendarna kasztelanka?

Arkadiusz Dembiński
Arkadiusz Dembiński
- Gołaniecki zamek to z pewnością jeden z cenniejszych zabytków w powiecie wągrowieckim czy najcenniejszym to już kwestia niezwykle subiektywna, której rozstrzygnąć tu nie sposób. Ważnym jest jednak aby powiedzieć to wyraźnie, iż mamy do czynienia z budowlą oryginalną zachowaną do poziomu gzymsu najwyższej kondygnacji, a tym samym będącą najstarszym przetrwałym w takiej skali świeckim budynkiem na terenie Wielkopolski. O potędze fundatora jak i skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, iż gołaniecka wieża mieszkalna, w momencie wznoszenia mogła równać się z królewską wieżą w Kole, której budowę rozpoczął Kazimierz Wielki po 1365 roku – przyznaje profesor UAM dr hab. Artur Różański.

Czytaj dalej ->
- Gołaniecki zamek to z pewnością jeden z cenniejszych zabytków w powiecie wągrowieckim czy najcenniejszym to już kwestia niezwykle subiektywna, której rozstrzygnąć tu nie sposób. Ważnym jest jednak aby powiedzieć to wyraźnie, iż mamy do czynienia z budowlą oryginalną zachowaną do poziomu gzymsu najwyższej kondygnacji, a tym samym będącą najstarszym przetrwałym w takiej skali świeckim budynkiem na terenie Wielkopolski. O potędze fundatora jak i skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, iż gołaniecka wieża mieszkalna, w momencie wznoszenia mogła równać się z królewską wieżą w Kole, której budowę rozpoczął Kazimierz Wielki po 1365 roku – przyznaje profesor UAM dr hab. Artur Różański. Czytaj dalej ->archiwum Muzeum Regionalne w Wągrowcu
Zamek w Gołańczy to jeden z najcenniejszych zabytków nie tylko powiatu wągrowieckiego. Jeszcze niedawno był zaledwie o krok od rewitalizacji i odzyskania dawnego blasku. Tak się jednak nie stało... Jaka jest historia tego niezwykłego obiektu? Zawiłe jej losy zdradza profesor Artur Różański.

Zamek w Gołańczy jeszcze niedawno był w remoncie, dzięki któremu miał odzyskać dawny blask. W XIV-wiecznych, gotyckich murach zamku miało znaleźć się między innymi muzeum. Po kilku miesiącach remontu inwestycja została ostatecznie przerwana. W wydanym przez burmistrza Gołańczy oświadczeniu czytamy, że wykonawca nie dotrzymał zawartych w umowie terminów. W wielotygodniowych rozmowach z ww. firmą starano się wyprawować warunki porozumienia. Niestety pomimo podjętych negocjacji przed Sądem Polubownym przy Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie nie doszło do zawarcia ugody. Przedstawione warunki nie mogły zostać zaakceptowane.

- Będziemy podejmować starania, aby odbudować gołaniecki zamek z innych programów dotyczących odbudowy zabytków - mówił burmistrz Miasta i Gminy Gołańcz Mieczysław Durski.

ZOBACZ TAKŻE

Poznaj historię zamku w Gołańczy

- Gołaniecki zamek to z pewnością jeden z cenniejszych zabytków w powiecie wągrowieckim czy najcenniejszym to już kwestia niezwykle subiektywna, której rozstrzygnąć tu nie sposób. Ważnym jest jednak aby powiedzieć to wyraźnie, iż mamy do czynienia z budowlą oryginalną zachowaną do poziomu gzymsu najwyższej kondygnacji, a tym samym będącą najstarszym przetrwałym w takiej skali świeckim budynkiem na terenie Wielkopolski. O potędze fundatora jak i skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, iż gołaniecka wieża mieszkalna, w momencie wznoszenia mogła równać się z królewską wieżą w Kole, której budowę rozpoczął Kazimierz Wielki po 1365 roku – przyznaje profesor UAM dr hab. Artur Różański.

Od Pałuków do Smoguleckich

Historia zamku w Gołańczy sięga XIV wieku. - Jak wynika z badań prowadzonych przy zamku od 2009 roku wspólnie z Tomaszem Olszackim zamek został wzniesiony przez wywodzącego się z rodu Pałuków biskupa włocławskiego Macieja z Gołańczy w 3. ćwierci XIV wieku – wyjaśnia Różański. Dalsze prace nad obiektem kontynuował bratanek biskupa sędzia kaliski Tomisław, noszący przydomek „Domabórz”. Jak podkreśla profesor Różański obiekt w Gołańczy nigdy nie pełnił żadnych funkcji państwowych. Nie mieszkał w nim żaden kasztelan. Przez cały czas był w rękach prywatnych początkowo rodu Pałuków, a następnie Smoguleckich.

- W pierwotnej fazie funkcjonowania zamku wprost do elewacji frontowej doprowadzono pomost przerzucony przez podmokłe tereny zlokalizowane na północ od zamku. Pomost wiódł wprost do ostrołucznego ceglanego portalu umieszczonego we wnęce, obustronnie ujętej prowadnicami na bronę - opuszczana krata. W takiej to kreacji obiekt funkcjonował do około połowy XV wieku. Dzięki zachowanemu dokumentowi pochodzącemu z 1450 roku, dowiadujemy się, iż ostatni sukcesorzy męskiej linii Pałuków-Gołanieckich bracia Michał i Andrzej podzielili między siebie zamek i przynależne mu dobra. Jak można przypuszczać to właśnie ich dziełem, bądź fundacją ojca wymienionych: Jakuba Kusza było pobudowanie zewnętrznej linii muru obronnego, z cylindryczną wieżą w narożniku północno‑zachodnim i murowaną bramą. Obszar ten od południa (od strony jeziora) zamknięty był umocnieniami drewniano‑ziemnymi okalającymi w części wydarty jezioru teren – wyjaśnia archeolog.

Szczególny obiekt w IV wiecznym Królestwie Polskim

Jak przyznaje profesor Różański właśnie początkowy okres istnienia obiektu należy uznać za jego najlepszy okres. - Murowany zamek prywatny w XIV stuleciu był w Królestwie Polskim zjawiskiem wyjątkowym, a czas tego typu realizacji (też zresztą stosunkowo nielicznych) nastał dopiero po około 1410 r., kiedy to znów wyraźnie osłabł na tym polu mecenat państwowy. Wcześniej na budowę murowanej siedziby rezydencjonalno-obronnej pozwolić sobie mógł tylko nader wąski krąg elity feudalnej. Zastanawiając się przez chwilę mogę stwierdzić, iż zamek w Gołańczy należał do sześciu-ośmiu niżowych, murowanych zamków zbudowanych w XIV stuleciu w tej strefie Królestwa Polskiego przez prywatnych właścicieli. Jeśli rozpatrywać grupę sześciu lepiej rozpoznanych założeń, przyjąć można, że gołaniecka wieża została wymurowana w zbliżonym czasie co obiekty w Koźminie, Sadłowie i Radzikach, a wcześniej niż dwa inne pałuckie zamki: Wenecja i Szubin. Pokazuje to najdobitniej podwójnie wyjątkową pozycję interesującego nas obiektu – wpierw jako fenomenu na tle własnej epoki, po wtóre natomiast jako realizacji nieznajdującej analogii do stanu zachowania jego pierwotnej substancji w porównaniu z innymi zamkami o zbliżonej chronologii budowy, położonych na rozpatrywanym terytorium. Przeanalizowanie pałuckiego donżonu w zestawie porównywalnych z nim siedzib feudalnych doby późnego średniowiecza pozwala na pozbawione wątpliwości uznanie go za budowlę wybitną, adekwatną do XIV-wiecznych śląskich realizacji książęcych, a posiadającą w poziomie czwartej kondygnacji program urządzeń sanitarnych (lawabo, pisuar) spotykany tylko w mieszkalno-paradnym piętrze wieży w Siedlęcinie – przyznaje.

ZOBACZ TAKŻE

Zamek rezydencją

Obiekt zaczął zmieniać się wraz z przejęciem go przez Smoguleckich w XVII wieku. Z gotyckiej warowni zaczął przeistaczać się w rezydencję. - Zamurowano gotyckie okna, a zamiast nich wprowadzono umieszczone w głębokich wnękach prostokątne otwory okienne, które możemy oglądać do dzisiaj. Zapewne już wtedy budowla uzyskała dekor w postaci wyrobionych w tynku opasek okiennych oraz narożnych boni. Po północnej stronie otaczającej zamek przeszkody wodnej najpewniej już wówczas ukształtowano odpowiadający potrzebom rezydencji ogród włoski, wykorzystujący obszar dawnego ogrodu o średniowiecznej metryce – wyjaśnia profesor.

Rzeź obrońców

Gołaniecki zamek stał się także miejscem niezwykle dramtycznych wydarzeń w 1656 roku, kiedy to pod jego mury nadciągnęły wojska szwedzkie.

- Oblężenie zamku i rzeź jego obrońców obrosły już nie tylko piśmiennictwem „starożytniczym” i naukowym, ale może przede wszystkim zyskały miejsce we wciąż żywej legendzie i literaturze pięknej. Zważywszy na doniosłość owego epizodu dla badań nad zamkiem, którego dramatyczne ślady stały się także przedmiotem prospekcji archeologicznej, warto wspomnieć, iż wydarzenia owych czasów przedstawiają cztery niezależne źródła pisane. Nie ma oczywiście miejsca tutaj aby pochylić się szerzej nad każdym z nich, ważnym jest jednak, iż pochodzą od innych, niezależnych świadków. Najstarsza z nich jest ponura inwokacja poprzedzająca nową księgę chrztów, założoną dnia 9 października 1658 roku przez proboszcza gołanieckiego Wawrzyńca Zabułdowskiego, przejmującego po zabitym poprzedniku przetrzebioną parafię:...Roku Pańskiego tysiąc sześćset pięćdziesiątego ósmego. Po spaleniu i zdobyciu zamku gołanieckiego, gdzie Czcigodny Jan Stolicki proboszcz Gołanieckiego Kościoła z Wielebnym Świerkockim i z Wielebnym Wojciechem Wołkowiczem z rąk okrutnych żołnierzy szwedzkich zginęli wraz z czterystu dwudziestu pięcioma osobami z ludu, za których módl się, którykolwiek czytasz, przeze mnie Wawrzyńca Zabułdowskiego Proboszcza w Gołańczy Metryka Ochrzczonych spisana.... Kolejne źródła to relacje złożone dwóch chłopów ze wsi Gołańcza: Szymona Picułę i Marcina Wołka, którzy przedstawili przebieg wypadków wojennych: Przysiegamy etc. Isze we wsi Gołańczy Domy wszystkie kmiece y zagrodnicze dwa zgrunta zgorzały y zamek Gołaniecki także spalony którego szturmem Szwedzi dobywali Synow teyże Jey Mci [Jej Mości] Pani Grudziński dwuch rozsiekali Same Panią postrzeleli Xięży trzech wteyże wsi zabili y innych ludzi roznych Piec Seth wtymże zamku prezz szturm pozabijali… Czwarta relacja pochodzi z dzieła Samuela Pufendorfa, wydanego w Norymberdze w 1696 roku: Zbliżywszy się do Mogilna dano znać księciu, że w pobliskim zamku Gołańczy kasztelan wraz z jakąś szlachtą i dwustu wieśniakami ma wrogie zamiary. Postanowił więc posłać tam oddział jazdy, a mianowicie dragonów, by przywołać ich do porządku. Na których nakazujących poddanie się, ci będący w środku nagle zaczęli strzelać, nielicznych raniąc. Przez co wnet sprowadzone zostały cztery armaty, którymi zniszczone zostały wrota zamku i Szwedzi szybko nacierając zapobiegli, by oblężeni nie mieli okazji zniszczenia mostu. Ci sami atakujący, po zniszczeniu palisady, opuszczają most zwodzony, kogokolwiek znalezionego przy broni kładą trupem. Wszelako kobiety, by nie były zhańbione, opieką otoczył Bulovius - najwyższy dowódca straży; przywiedzione do obozu książę bezpiecznie, bez okupu, uwolnił. Zamek ten został całkowicie spustoszony i zniszczony…
Jak pokazują powyższe źródła nie sposób z nich ustalić faktycznej liczby zamordowanych 3 maja 1656 roku. Według najstarszej relacji nowego proboszcza zginąć miało wówczas 3 księży oraz 425 osób z ludu, razem 428 ludzi. Jak zdali sprawę Szymon Picuła i Marcin Wołek poległo aż 500 osób, w tym trzech księży i dwóch synów pani Grudziński (czyli Ewy Alojzy ze Zbyszewskich Grudzińskiej, primo voto Smoguleckiej), zaś Same Panią postrzeleli. Samuel Pufendorf podał znów liczbę 200 chłopów z nieokreśloną ilością szlachty oraz dowodzącym nimi „kasztelanem”, przy czym spośród ofiar odjąć trzeba osoby niebędące „przy broni”, którym to darowano wedle tegoż życie – opisuje profesor Różański.

Po tamtych wydarzeniach Gołańczy była praktycznie wyludniona. Podczas prac archeologicznych w 2009 i 2014 roku grupie archeologów udało się odnaleźć 25 szkieletów w zbiorowej mogile właśnie z okresu potopu szwedzkiego.

Kim była „gołaniecka kasztelanka z legend?

Z gołanieckiem zamkiem wiążą się także legendy. Jedna opowiada o tunelu, który miał łączyć warownię z pobliskim klasztorem. - Z uwagi na to, iż było nam dane gruntowne przebadanie zamku a także uczestniczyć w pracach odwadniających teren wokół kościoła klasztornego z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, iż z żadnego z tych obiektów nie odchodzi jakikolwiek korytarz podziemny markujący podziemny tunel. Jedyną „tunelem” jaki w całej legendzie znalazł potwierdzenie jest zawalony fragment biegu schodowego kryjącego się w grubości muru kościoła poklasztornego, z wejściem dostępnym z poziomu więźby dachowej, a jego odgruzowanie doprowadziłoby nas wnętrza świątyni na poziom posadzki – wyjaśnia archeolog. Kolejna z legend dotyczy… „gołanieckiej kasztelanki”, choć zamek nigdy nie był siedzibą kasztelana.

Są jednak przypuszczenia kim mogła być legendarna „kasztelanka”. - Zamieszanie w tym temacie wprowadza wspomniany już wyżej tekst Samuela Pufendorfa, który wspomina jakiegoś kasztelana siedzącego w zamku. Najpewniej S. Pufendorf miał na myśli najstarszego spośród potomstwa Ewy Alojzy; Pawła Wawrzyńca, który w 1656 roku miał ukończone 20 lat, a o których milczą późniejsze źródła. Gdzie zatem owa „kasztelanka”? Wypada odnotować, iż „popotopowe” źródła nie wzmiankują już także urodzonej w 1642 roku Marciny Izabeli (córki Ewy Alojzy i siostry Pawła Wawrzyńca) mającej w chwili ataku na Gołańcz 14 wiosen. O jej śmierci nie informuje wprawdzie chłopska relacja z 1659 roku, niemniej zanurzona w tradycji legenda wspomina o ofierze odważnej młodej kobiety, określanej jako córka właściciela zamku. Pomijając niemożliwe do zweryfikowania wątki romantyczne i oczywiste błędy, sama obecność 14-latki w obleganych murach nie jest wykluczona, zważywszy na przebywanie tam jej matki oraz odnalezienie dziecięcych i młodzieńczych szkieletów we wspominanej mogile – przyznaje archeolog.

Bez wątpienia zamek w Gołańczy i legendy z nim związane mogą stać się niezwykle ciekawym wyróżnikiem, które do miasta mogą przyciągnąć w przyszłości turystów zainteresowanych dawnymi dziejami…

ZOBACZ TAKŻE

Zamek w Gołańczy ma odzyskać dawny blask

Zamek w Gołańczy przejdzie remont. Jak się zmieni? Co powst...

Smogulec. Pałac hrabiego Bogdana Hutten-Czapskiego

Jak wyglądały wnętrza słynnego pałacu w Smogulcu pod Gołańcz...

Pierwotny tekst o zamku w Gołańczy na naszemiasto.pl opublikowano w 2020 roku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto