Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BANDYTA napadł go z gazem!

Jarek Ziółkowski
Zamaskowany przestępca napadł, okradł i poturbował pana Mariana na ulicy miasta

Czy możemy czuć się bezpieczni na ulicach miasta? Mamy przecież policję, straż miejską, monitoring. Wydawałoby się, że nad naszym bezpieczeństwem czuwa bardzo dużo osób i nowoczesny sprzęt. Po tym co przydarzyło się przed tygodniem Marianowi Malerowiczowi z Wągrowca można zacząć w to wątpić.

- Była środa, około godziny 17. Syn, który mieszka niedaleko zadzwonił z pytaniem, czy mógłbym przynieść mu lekarstwa. 30 minut później wracałem już do domu przy ulicy Reja. Naprzeciwko ulicy Sienkiewicza zauważyłem rosłego mężczyznę, patrzył jednak w inną stronę więc nie wzbudzał moich podejrzeń. Kiedy podszedłem bliżej zapytał, która godzina, spojrzałem na zegarek i wszystko się zaczęło - relacjonuje mężczyzna.

Pan Marian niespodziewanie dostał w twarz gazem pieprzowym, który wywołuje uczucie silnego pieczenia połączonego z trudnością oddychania. Osoba, która dostanie w twarz gazem pieprzowym ma trudności z utrzymaniem otwartych oczu i jest zupełnie zdezorientowana.

- Nie wiedziałem co się dzieje, orientacyjnie zacząłem się bronić. W pewnym momencie ból twarzy był tak silny, że wycofałem się i zacząłem uciekać w stronę kościoła przy ulicy Reja. Wbiegłem w bramę i zatrzasnąłem furtkę, napastnik na chwilę się zatrzymał, jednak szybko mnie dogonił, podciął mi nogi i niefortunnie upadłem na podjazd dla inwalidów. Wyrwał mi z ręki saszetkę i uciekł.

W saszetce oprócz pieniędzy wągrowczanin miał także dowód osobisty, legitymację ZUS oraz inne bardzo ważne dokumenty. - Pal licho te pieniądze, problem teraz te wszystkie papiery wyrobić - mówi załamany.
Poturbowany mężczyzna dotarł wreszcie do domu.

- Na ślepo „powduszałem” guziki w domofonie, na dole od razu zjawiła się żona i sąsiedzi. Zawiadomiono policję i pogotowie. W szpitalu opatrzono mi twarz i założono gips. Okazało się, że upadając złamałem kość ramieniową - mówi z rozgoryczeniem.
Poparzenia spowodowane gazem pieprzowym dawały się jednak we znaki. W środku nocy pan Marian ponownie wezwał karetkę. - Czułem, jakby ktoś przypalał mnie ogniem, to było nie do wytrzymania - wspomina.

Wągrowczanin nie potrafi dokładnie opisać napastnika. Z jego relacji wynika, że był to wysoki szczupły mężczyzna, dookoła twarzy owiniętą miał chustę w kratę tzw. „arafatkę”.
- Wcześniej nie miałem wrogów, jestem emerytem i trochę sobie dorabiam, może ktoś pomyślał sobie, że mam nie wiadomo ile pieniędzy. W saszetce było niecałe 100 zł.

Teraz przez cały czas funkcjonuję na tabletkach przeciwbólowych, śpię w dzień, bo w nocy ból staje się nie do wytrzymania, do tego dochodzi jeszcze ten pancerz - mówi pan Marian wskazując okalający jego ciało gips.
Jak poinformowali funkcjonariusze wągrowieckiej komendy, sprawca napadu cały czas pozostaje nieznany.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto