Jak tłumaczy, pierwsze w jej życiu było bieganie. - Sport nigdy nie był mi obcy. Już od najmłodszych lat jeździłam na każde zawody szkolne. Głównie były to biegi - wyjaśnia wągrowczanka. Jej chłopak, Krystian Rakocy (jeden z czołowych zawodników w psich zaprzęgach, wągrowczanin), zaraził ją jednak także miłością do... czworonogów. - Krystian startuje głównie w klasie C1, czyli dyscyplinie, w której cztery psy ciągną specjalny wózek. Dla mnie, jako osoby zaczynającej swoją przygodę z psimi zaprzęgami, canicross miał być fajną alternatywą na oswojenie się z tym sportem i nabraniem doświadczenia. Swój pierwszy start na zawodach miałam 3 lata temu. Szczerze mówiąc, byłam rzucona na głęboką wodę. Miałam za sobą tylko kilka treningów, małą wiedzę odnośnie zachowywania się na trasie. Na początku chciałam jechać tylko wspierać Krystiana, poczuć klimat zawodów i przyjrzeć się dokładnie na czym ten sport polega, ale za namową postanowiłam spróbować - wyjaśnia. Zaczęły się wspólne treningi.
- Treningi z psami w czasie sezonu udaje mi się robić 1-2 razy w tygodniu, ze względu na studia. Oprócz tego biegam często sama. Staram się by były to trasy odpowiadające tym na zawodach, czyli zazwyczaj o dystansie około 5 km. Moim zdaniem połączenie tych dwóch pasji to pewnego rodzaju sposób na życie. Jest to sport, który bardzo mocno łączy człowieka i psa. Bez szczególnej więzi między czworonogiem
a jego właścicielem nie będzie efektów na treningach, a później na zawodach - wyjaśnia. Z czasem przyszły także i sukcesy. W 2015 roku Natalia wraz z suczką o imieniu Levi, należącą do jej chłopaka, sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. Jak wyjaśnia Natalia, aby uprawiać sport jakim jest canicross nie trzeba mieć psa specjalnej rasy. - Do tego sportu nadaje się każdy pies, ale powinien być odpowiednio duży, przynajmniej 12 kg masy. Mniejszy może sobie zrobić krzywdę zbyt nadmiernym wysiłkiem. Najlepsze rasy psów do canicrossu to psy myśliwskie, np. wyżły, harty oraz oczywiście psy zaprzęgowe, np. greystery, syberian husky. Warunkiem koniecznym jest dobre ułożenie psów, posłuszeństwo oraz nauczenie ich podstawowych komend - wyjaśnia. Potrzebny jest jednak sprzęt i przygotowanie.
- Pies jest ubrany w specjalne szelki niekrępujące jego ruchów. Do nich przypięta jest linka o długości ok. 2,5 m wyposażona w amortyzator. Przypina się ją do specjalnego pasa na biodrach. Siła pociągowa, którą wytwarza pies biegnący z przodu, przenoszona jest przez pas na brzuchu na człowieka, a zatem zwierzę ciągnie swojego właściciela. Jeśli chodzi o dystans, na początku nie powinno się przesadzać. Pies może wrócić do domu jeszcze z zapasem energii. Bieg nie powinien go wymęczyć całkowicie, żeby mógł go kojarzyć z przyjemnością - tłumaczy.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?