Była urzędniczka z Wągrowca deklaruje, że odda co ukradła

Wprzeciwieństwie do sprawy kasjerek banku WBK, których proces trwa już kilka lat, sprawa byłej urzędniczki wągrowieckiego ratusza, która wyprowadzała z niego pieniądze najprawdopodobniej zakończy się w... tydzień! W środę odbyła się pierwsza rozprawa. - Moja klientka na rozprawie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Podtrzymała swoje zeznania złożone w postępowaniu i wyraziła wolę dobrowolnego poddania się karze - tłumaczy Wojciech Deminiak, znany wągrowiecki adwokat reprezentujący Magdalenę S. Sąd okręgowy w Poznaniu wyrok w sprawie byłej urzędniczki ratusza wyda najprawdopodobniej już w przyszłym tygodniu. - Oczywiście moja klientka chce naprawić szkodę w całej kwocie - przyznaje jej pełnomocnik.

Śledczy wyliczyli, że nielegalnych przelewów było 91 na kwotę 591 tys. zł. Pieniądze pochodziły głównie z rachunków dwóch przedszkoli, trzech szkół podstawowych oraz jednego gimnazjum w Wągrowcu.

Śledczym udało się ustalić, że ponad 36 tysięcy złotych z tej kwoty trafiło na konto jej brata. Kobieta swoją działalność prowadziła przez kilka lat. Była kreatywna w maskowaniu defraudacji. Zarzucono jej również sporządzanie fałszywych faktur na nieistniejące firmy.

Jaki wyrok ostatecznie usłyszy kobieta? W jakim terminie sąd karze jej zwrócić pieniądze do ratusza? Odpowiedzi na te pytania poznamy najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.

Na co miasto powinno przeznaczyć natomiast pieniądze, które ma zwrócić była urzędniczka? Czekam na państwa opinie.