Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Francuszkiewicz: Nie jestem despotą, ani tyranem

RED
Z Tomaszem Francuszkiewiczem, komendantem policji w Wągrowcu o poważnychoskarżeniach pod jego adresem, rozmawia Krzysztof Czapul i Arkadiusz Dembiński

Do mediów trafiły donosy dotyczące złej sytuacji w komendzie, konfliktach... W „Głosie Wągrowieckim” pojawiły się zarzuty stosowania przez pana mobbingu wobec pracowników.

-Nie zapoznałem się jeszcze szczegółowo z artykułem. Muszę przeanalizować zarzuty, jakie stawia mi autor tekstu. Na pewno ustosunkuję się do nich. Przed ukazaniem się artykułu znany był mi jednak protokół wojewódzkich związków zawodowych, który powstał po kontroli, opisujący zupełnie nieprawdziwą sytuację, która rzekomo miała mieć miejsce w komendzie. Zaprzeczam, abym ja lub ktoś z kierownictwa komendy stosował zastraszanie, groźby czy szeroko rozumiany mobbing.

Czy to jest naturalne, że przyjeżdża ktoś ze związków zawodowych z Poznania i kontroluje sytuację w komendzie?

- Umowa z 2010 pomiędzy Komendantem Wojewódzkim Policji a związkami zawodowymi określa zasady współpracy. To, że my jako komendanci mamy obowiązek współpracy z terenowymi związkami zawodowymi. Czy kwestie kontroli przeprowadzanych przez społecznego inspektora pracy. Nie mamy u nas w komendzie takiego zakładowego inspektora. Przyjeżdża on do nas właśnie z Poznania. Mamy obowiązek udostępnić mu wszystko, co funkcjonuje w komendzie, zapoznać go z naszą pracą, aby móc sprawdzić czy policjantom nie dzieje się krzywda. Taki inspektor przybył do nas 9 kwietnia i przedstawił co chciałby zobaczyć. Tłumaczył, że chce zobaczyć, w jakich warunkach policjanci pełnią służbę, co zostało zrobione i porozmawiać z policjantami na temat atmosfery w jednostce. Nie powiedział nic o sygnałach, jakie do nich docierają na temat tego, co pojawiło się w tym tygodniu w mediach. Po spotkaniu ze mną, inspektor spotkał się z załogą. W tym dniu miało miejsce szkolenie w wydziale prewencji. Na koniec wizyty spotkał się ponownie ze mną. Przekazał mi, że policjanci są zadowoleni z tego, co dzieje się z komendzie. Z polepszenia warunków. Zapytałem, co mówi się o atmosferze, czy ma jakieś informacje niepokojące. Poinformował mnie, że nie ma żadnych negatywnych sygnałów na mój temat. Zwrócił tylko uwagę, że trzeba częściej rozmawiać ludźmi i wyjechał zadowolony. Następnego dnia przedstawił stanowisko swojemu szefowi Andrzejowi Szaremu. Było zupełnie odmienne od tego, co usłyszałem wcześniej i jakie otrzymałem pisemnie do wiadomości. Wynikało z niego, że jestem despotą, tyranem, alkoholikiem i człowiekiem, który prowadzi się niemoralnie. Oburzyło mnie to bardzo. W związku z tym zrozumiałem, że jest to grubymi nićmi szyta manipulacja przeciwko mnie, już po raz kolejny, przez grono osób z Komendy Wojewódzkiej Policji. Po powrocie do Wągrowca dowiedziałem się od moich współpracowników, że tym tematem interesują się już media. Nie kryłem przed współpracownikami niczego. Przedstawiłem im wszystko to, co przeczytałem. Dla mnie, funkcjonariusza z 19-letnim stażem w wydziale dochodzeniowo-śledczym było jasne po lektorze raportu, po przeczytaniu maili, jakie były wymieniane między autorem tekstu a panem Szarym, że ktoś chce mi zaszkodzić. Mam nadzieję, że toczące się postępowanie wyjaśniające w KWP zaprzeczy wszystkiemu, co zawarte jest w tym raporcie. To wszystko jest nieprawdą i stanowczo odpieram te zarzuty.

Jaka pana zdaniem dziś jest sytuacja w wągrowieckiej komendzie? Kieruje ją pan o 3 lat. Co udało się zrobić?

- Chyba wiele osób pamięta w jakiej atmosferze trafiłem do Wągrowca. Wcześniej wygrałem konkurs na stanowisko komendanta w Gnieźnie. Komendant wojewódzki widział to jednak inaczej. Dokonał zamiany między Wągrowcem a Gnieznem. Zawsze starałem się kontynuować polityką komendanta Sobolewskiego, który zrobił bardzo dużo dobrego. Wyrażałem zawsze pogląd, że bardzo dobrze kierował tę jednostką. Wiele osób obawiało się mojego przyjścia. Obawy były podparte plotkami na mój temat. Po tych trzech latach wiele osób przekonało się, że to była nieprawda. Zależy mi na rozwoju komendy, dostrzegam osoby, które angażują się w pracę, są ambitne. Dziś Wągrowiec bryluje pod względem awansów policjantów. Dobrze wypadamy w statystykach. Jednak dla mnie cyferki nie są najważniejsze. Te można różnie interpretować. Wzrost wykrywalności jest podyktowany tym, że spada liczba przestępstw. Policjanci mają więcej czasu na zajęcie się sprawami, nawet tymi sprzed lat, które dziś są wykrywane.

Ale policjantów chyba także jest więcej. Widać to na ulicach...

- Zwiększenie etatów to także swoisty sukces. W stosunku do 2010 roku, gdy rozpoczynałem pracę, ich liczba wzrosła o 19 etatów. To dużo. Na przykład w referacie ruchu drogowego pracowało wówczas 8 funkcjonariuszy plus kierownik. Dziś jest ich 12, a dojdzie kolejny.

Mówimy o tym co się udało, a z czego jest pan niezadowolony?

- Borykamy się z problemem sprzętowym. Samochodami. Od kilku lat wnioskuję o przekazanie radiowozów.. Ostatnie, które dostaliśmy to zakupy to te z 2009 roku. Dziś na 121 policjantów mamy 22 radiowozy. Przydałby się nowy sprzęt.

Odnośnie pana osoby, można usłyszeć pewną, podobno pańską dewizę: Karać, karać, nie pouczać. Prawda?

- Każdy policjant, który pełni służbę, postępuje zgodnie z tym, co widzi w danej chwili. Nie ma zakazu pouczania. Nikt nikomu nie daje także nagród za to, że wystawił najwięcej mandatów.

CAŁA ROZMOWA Z KOMENDANTEM W TYGODNIKU WĄGROWIECKIM

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto