Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klimat małego szpitala doskonale mi odpowiada... Jak sądzicie, która lekarka to powiedziała?

Monika Dziuma

Urządziła się już Pani w nowym gabinecie?
Trudno to nazwać urządzeniem, ale zaklimatyzowałam się. Mnie wystarczy kawałek biurka do wypełniania dokumentów, a większość czasu i tak spędzam z pacjentami. Ale mam w gabinecie pięknego storczyka, którego wczoraj dostałam od rodziców jednego z małych pacjentów.

A jak podoba się Pani nasz szpital?
To nie jest moja pierwsza styczność z oddziałem dziecięcym w Wągrowcu, bo już od 5 lat przyjeżdżałam tu na dyżury. Znam skład lekarski, łącznie z moim poprzednikiem Adamem Pezackim oraz pielęgniarki.

Właśnie, jak pracowało się Pani z byłym ordynatorem Pezackim?
To świetny, kompetentny lekarz z dużą wiedzą i doświadczeniem. Cieszę się, że miałam przyjemność z nim pracować. Kiedy przyjeżdżałam tu na dyżury, zawsze mogłam się z nim dogadać co do mojej pracy. To dzięki jego długoletniej pracy zastałam oddział w tak dobrym stanie.

Niczego na nim nie brakuje?
Mamy sporo sprzętu pochodzącego z WOŚP. Z tego, co wiem, nasz oddział ma szansę otrzymać od tej fundacji jeszcze więcej sprzętu. Jestem więc zadowolona.

Z tego co wiem, mieszka Pani aż w Bydgoszczy. Skąd więc pomysł na pracę w Wągrowcu?
Dokładnie mieszkam w małej wsi pod Bydgoszczą. Moja kariera zawodowa bardzo się rozwijała. Pracowałam w podstawowej opiece zdrowotnej, w wojewódzkim szpitalu dziecięcym, a także w klinice dziecięcej. Byłam także ordynatorem w szpitalu uniwersyteckim w Bydgoszczy. Można powiedzieć, że zaspokoiłam swoje oczekiwania zawodowe. Klimat małego szpitala jest dla mnie odpowiedni. Już wcześniej myślałam o zmianie pracy, a dyrektor Przemysław Bury pytał mnie, czy nie wezmę pod uwagę pełnienia funkcji ordynatora. Zdecydowałam się, bo znam już ten zespół i bardzo dobrze mi się z nim wcześniej współpracowało.

Mówiła Pani, że zna zespół. A sam Wągrowiec już Pani poznała?
Przyznam szczerze, że bardzo podoba mi się fakt, że na samym wjeździe i wyjeździe do miasta od strony ulicy Kcyńskiej widzę las. Byłam także już na obiedzie w restauracji przy OSiRze i stamtąd też widać las. Mam nadzieję, że kiedyś nadrobię braki i poznam pozostałą część miasta (śmiech).

Nie bała się Pani odległości? Jednak Bydgoszcz a Wągrowiec dzieli kilkadziesiąt kilometrów...
Faktycznie, codziennie dojeżdżam. Mam wielu znajomych i rodzinę w większych miastach i wielu z nich mówi mi, że czasami przejazd przez Warszawę zajmuje im ponad godzinę samochodem. Ja przez te pięć lat na tyle poznałam już trasę, że jest ona dla mnie przyjemna. Obawiam się co najwyżej bardzo ostrej zimy, ale najwyżej będę musiała przenocować w hotelu. Mój mąż zaakceptował to, że chcę pracować w Wągrowcu, a moi synowie są już dorosłymi ludźmi, więc mogę sobie pozwolić, by zostać tu na noc.

Jest Pani pediatrą. Jakie jest Pani zdanie na temat głośnej ostatnio dyskusji o szczepieniu dzieci.
Zdecydowanie jestem za szczepieniem. Sama pamiętam jeszcze, kiedy byłam na studiach, że moja koleżanka zmarła w ciągu trzech dni na wirus wątroby. Wykładowcy mówili wówczas, jak ważne byłoby znalezienie na niego szczepionki. Ta została wprowadzona w 1995 roku. Proszę mi wierzyć, że pracowałam w klinice i widziałam wiele przypadków powikłań u nieszczepionych dzieci. Często rodzice mnie pytają, jak wzmocnić odporność u maluszka. Wtedy zazwyczaj odpowiadam pytaniem, czy w domu są jakieś starsze dzieci. Jeśli są, rodzice powinni zwrócić uwagę szczególnie na ich odporność, bo to one mogą przynieść młodszemu rodzeństwu zarazki z podwórka czy przedszkola.

Niedawno zaczął się ten „gorący” sezon przeziębień. Co rodzice powinni robić, by ustrzec przed nim swoje pociechy?
Jeszcze raz wrócę tu do szczepień, które powinny być wykonywane u dzieci. Dzięki nim maluch albo nie zachoruje wcale, albo choroba będzie miała u niego łagodniejszy przebieg. Ponadto już od urodzenia należy dziecko hartować na świeżym powietrzu i zadbać o jego zdrową dietę wolną od fast foodów, słodyczy i słodkich napojów. Ponad to liczy się aktywność fizyczna. Jeśli chodzi o to, jak uniknąć infekcji, należy w jak największym stopniu unikać zatłoczonych miejsc, jak na przykład markety czy autobusy. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, bo dziecko musi chodzić do szkoły czy przedszkola.

A jeśli już przeziębienie nas złapie?
Polecam łóżko i herbatę z lipy. Często ludzie przechowują w domu lekarstwa, którymi starają się „ratować” podczas przeziębienia. Nie polecam tej metody. Wystarczy udać się do lekarza, który przepisze nam odpowiednie leki. Najważniejsze przy chorobie dziecka jest jego nawadnianie. Nie powinniśmy zmuszać malucha do jedzenia, jedynie podawać mu wodę czy herbatę i zapewnić odpoczynek. Dziecko nie chce leżeć? To znaczy, że czuje się na siłach, by wstać z łóżka. Nie panikujmy. Organizm sam najlepiej wie, czego akurat potrzebuje.

Praca pracą, ale ma Pani także życie prywatne. Jak Pani spędza wolne chwile?
Najbardziej lubię chodzić na spacery z moim ukochanym psem - Psotą. W domu mam także kotkę o imieniu Kropka. W wolnych chwilach jeżdżę na rowerze i pływam w basenie. Lubię także książki, ale te pozytywne. Nie ma się co za wiele dołować.

A czego mogę Pani życzyć w pracy w naszym szpitalu?
Może to błahe, ale normalności. Chciałabym sprawić, by pacjenci czuli się tutaj komfortowo i zminimalizować ich stres związany z pobytem w szpitalu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto