Nie stać nas na taki czynsz

Do naszej redakcji zgłosiły się mieszkanki domu z numerem 4 w Budziejewie. Kobiety mają problem z budynkiem, który wynajmują. - Na początku, czyli w latach 70. budynek był własnością spółdzielni mieszkaniowej w Popowie Kościelnym, a później przejęła go agencja w Poznaniu. Wszystko było dobrze, ale w listopadzie budynek znów zaczął podlegać pod spółdzielnię w Popowie. Nowe warunki umowy są nie do przyjęcia - urywa mieszkająca tam Maria Stefańska. Mieszkańcy otrzymali od spółdzielni nową umowę. Wynika z niej, że będą teraz płacić miesięczny czynsz w wysokości 236,71 zł. Do tej pory płacili zaledwie 80 zł.

- Z czego? Mam 600 zł renty. Na leki wydaję blisko 200 zł miesięcznie. A przecież żyć za coś też trzeba. Nie stać mnie, by płacić takie gigantyczne pieniądze - załamuje ręce pani Maria, która od lat wynajmuje mieszkanie 55-metrowe mieszkanie bez łazienki, kanalizacji i centralnego ogrzewania.

To jednak jeszcze nie wszystko. Okazuje się bowiem, że w myśl nowej umowy, kobiety muszą zapłacić 3 tysiące bezzwrotnej kaucji. - Mam czwórkę dzieci i nie jestem w stanie oddać komuś, ot tak trzech tysięcy. Powiedziano nam, że pieniądze te zostaną przeznaczone na remonty. Ale przecież my z mężem wyremontowaliśmy już sobie mieszkanie. Przecież w momencie, kiedy się wprowadzaliśmy, nie było tu nawet łazienki - żali się Justyna Januszczak.

W umowie widnieje zapis, który mówi, że nie wpłacenie kaucji będzie równoznaczne z podwyższeniem czynszu o 100 procent. Wówczas mieszkańcy będą płacili blisko 500 zł. Lokatorzy tego domu protestują, bo zostają traktowani jak towar. - Nikt nas nie pytał, czy przystaniemy na nowe warunki. Nikt nas wcześniej też nie poinformował, że budynek zmieni właściciela. Dlaczego więc teraz wszystko jest nam narzucone? Czy zostaniemy wyrzuceni, bo nie będzie nas stać na opłacenie kolosalnego czynszu? - pyta Wanda Węglewicz, kolejna mieszkanka domu.