Nielba wygrywa, ale to nic nie dało. Spadek do IV ligi!

Plan na ostatnią kolejkę był prosty. W obliczu problemów Bytovii Bytów i jej prawdopodobnego nie przystąpienia do rozgrywek, Nielba miała jeszcze szanse na utrzymanie. Musiała wygrać z Unią Swarzędz i liczyć na to, że Bałtyk Koszalin nie zdobędzie trzech punktów w starciu z Gryfem Wejherowo.

Radosław Kołacki nie kombinował ze składem. Wystawił galową jedenastkę, w której zabrakło jedynie zawieszonego kapitana - Michała Steinke. W pierwszej połowie meczu gra była bardzo niepewna i nerwowa. Wągrowczanie zachowywali jednak spokój w defensywie i nie pozwolili gospodarzom ze Swarzędza strzelić gola. Sami jednak też nie potrafili tego zrobić i po 45 minutach na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis.

Sytuacja zmieniła się po zmianie stron. Żółto-czarni ruszyli do ataku i już w 50 minucie wyszli na prowadzenie. Piłkę do bramki skierował jeden z najlepszych zawodników Nielby w rundzie wiosennej - Tomasz Bzdęga. Osiemnaście minut później prowadzenie podwyższył najlepszy strzelec wągrowieckiej ekipy - Rafał Leśniewski. Do końca meczu pozostało 20 minut - Nielba prowadziła, z Bałtyk remisował z Gryfem 0:0. Taki wynik dawał podopiecznym Radosława Kołackiego utrzymanie w lidze!

Na boisku w Swarzędzu wciąż jednak wiele się działo. Gospodarze nie mieli zamiaru odpuszczać i w 78 minucie strzelili kontaktowego gola. Rzut karny wykorzystał Mateusz Molewski. Nielbiści nie mieli jednak zamiaru wypuścić z rąk tej wygranej. W 87 minucie zwycięstwo przypieczętował Jakub Kubiński. I choć Unici w 90 minucie strzelili jeszcze gola na 2:3, nie zmieniło to faktu, że trzy punkty pojechały do Wągrowca.

W chwili zakończenia spotkania Nielby, w Koszalinie wciąż był bezbramkowy remis. I gdy wydawało się, że żółto-czarni zdołają się utrzymać... W ostatniej akcji meczu gola dla Bałtyku zdobył Krystian Kąkol, czym praktycznie przekreślił szanse wągrowczan na pozostanie w III lidze.

I choć na oficjalnym fanpage'u Nielby klub uspokaja, że jeszcze nie wszystko stracone i być może jest jeszcze szansa, że jakiś klub nie przystąpi do rozgrywek - wydaje się, że ta nadzieja prysła w poniedziałek. Jak poinformował dziennikarz Norbert Skórzewski, będący najbliżej wycofania się z rozgrywek GKS Przodkowo najprawdopodobniej trafi pod skrzydła nowego właściciela, który spłaci zadłużenie klubu i pozwoli pozostać mu na szczeblu III ligi. Wągrowczanom pozostaje więc czekać na cud albo... szykować się na grę w IV lidze.

Nie ma co kryć - ten spadek jest prawdziwą katastrofa dla wągrowieckiego klubu. Rozgrywki III ligi od nowego sezonu mają przejść spod zarządzania okręgowych związków piłki nożnej do centrali PZPN, co ma nadać im dodatkowego prestiżu. IV liga to tylko krok od poziomu amatorskiego. Na rozłożenie tej porażki na czynniki pierwsze przyjdzie jeszcze czas, jednak już teraz jako głównego winowajcę można wskazać trenera - Radosława Kołackiego. Zgadzają się z tym zarówno piłkarze, kibice (którzy dali temu wyraz podczas ostatniego meczu domowego), jak i osoby będące blisko klubu. Często nieracjonalne decyzje personalne, niewykorzystywanie potencjału swoich zawodników i konflikty w szatni nie sprzyjają dobrej atmosferze w zespole Szkoda. Piłkarsko ten zespół miał bowiem potencjał na zajęcie dużo wyższego miejsca i spokojne utrzymanie w lidze Jak potoczą się dalsze losy klubu? O tym zadecydują najbliższe dni i tygodnie. Pozostaje nam czekać.