Pacjent w szpitalu gorszy od więźnia za kratkami?

W ostatnich dniach do naszej redakcji zgłosił się jeden z czytelników z dość odważną tezą. - Odwiedzałem znajomą w naszym szpitalu. Przyznam się, że dawno w nim nie byłem. Przeżyłem szok, kiedy to zobaczyłem telewizor w państwowym szpitalu za który trzeba płacić. Co to za wyciąganie kasy przez dyrekcję od pacjentów? Czy telewizor to dziś taki luksus, za który trzeba płacić? Przecież większe luksusy mają więźniowie. Tam każdy w celi ma telewizor, do tego podobno bardzo dobre jedzenie. Nawet w Wągrowcu widziałem nie raz policjantów, jak zabierają torby z pojemnikami z gorącym jedzeniem z wągrowieckich restauracji dla osób, które przebywają w areszcie - żali się na warunki w wągrowieckim szpitalu jeden z naszych czytelników. O sprawie chcieliśmy porozmawiać z dyrektor wągrowieckiego szpitala Emilią Jagat. Ta jednak ucięła rozmowę oświadczając, że jest na urlopie i nie będzie odpowiadać na żadne pytania, kierując nas do swojego zastępcy do spraw... medycznych Krystyny Skrzyckiej. Czy telewizory to sprzęt medyczny? A jeśli tak jak to możliwe, że w państwowym szpitalu pobiera się za nie opłatę?

- Z tego co wiem tak samo jest w wielu innych placówkach służby zdrowia. Telewizory te nie są własnością szpitala. Zostały wstawione do niego przez prywatną firmą w 2003 roku. Szpital nie pobiera opłaty za korzystanie z tych telewizorów. Robi to prywatna firma - twierdzi Krystyna Skrzycka, zastępca dyrektora do spraw medycznych wągrowieckiego szpitala.

Jak jednak przyznaje, firma za miejsce telewizorów w salach płaci szpitalowi.
- Odbiorniki w salach muszą być dobrze przymocowane. Nie mogą być po prostu postawione na stole z racji bezpieczeństwa. Nie rozważaliśmy więc wymiany ich na inne. Poza tym dziś wielu pacjentów przynosi swoje laptopy, tablety i nie korzysta z telewizorów. Co do jedzenia, aktualnie posiłki do szpitala dostarcza prywatna firma. Te są przygotowywane w odniesieniu do diety jaka jest zalecana każdemu pacjentowi - tłumaczy Skrzycka.