Zamknięty przejazd kolejowy na ulicy Kościuszki. To sytuacja, z którą spotkało się wielu kierowców w Wągrowcu. Wielu w takich okolicznościach wybiera zjazd na Jezioro Durowskie, który umożliwia ominięcie zamkniętych zapór. Taką decyzję podjęła także pani Dorota z Wągrowca. Jak się okazało ta decyzja rozpętała prawdziwą lawinę i dramat kobiety. - Piątkowy poranek. Jechałam do pracy wRogoźnie - opowiada pani Dorota. - Przejazd był zamknięty. Przed nim stał autobus, potem jakiś samochód. Podobnie jak wielu kierowców zjechałam na lewy pas, aby ominąć stojące przed zaporą pojazdy. Kierowca autobusu stanął tak, aby umożliwić innym właśnie taki przejazd i spokojny zjazd nad jezioro. Tak czyni wielu kierowców - wyjaśnia wągrowczanka. Dojeżdżając do skrzyżowania ulicy Cysterskiej-Rogozińskiej i Opackiej w lusterku pani Dorota dostrzegła jadący za nią samochód policyjny. - Miał włączone światła, ale nie miał włączonych syren. Zjechałam bliżej krawężnika, aby umożliwić spokojny przejazd radiowozu, który, jak sądziłam, jedzie na interwencję. Gdy się zatrzymałam przed skrzyżowaniem, radiowóz zawył i zatrzymał się za mną... Wówczas rozpoczął się dramat....
Więcej w najnowszym wydaniu Tygodnika Wągrowieckiego!
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?