Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat wągrowiecki. Pan Miron z Damasławka walczy z rakiem jelita grubego. Leczenie jest bardzo kosztowne. Trwa zbiórka

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
arch. prywatne
Damasławianin Miron Zyzak jest kochającym mężem i ojcem. Niestety, jego życie odmieniła diagnoza - rak jelita grubego. Trwa zbiórka na kosztowne leczenie.

Pan Miron środki na leczenie zbiera za pośrednictwem internetowej strony pomagam.pl

Tam też napisał więcej o swojej chorobie. Swój wpis zaczyna od przedstawienia swojej rodziny. Dalej zwraca się z prośbą o pomoc.

Pan Miron ma żonę i dwoje dzieci: 11-letnią Julkę i 9-letniego Kubusia. Jak pisze, do 2018 roku jego życie wyglądało całkiem normalnie.

- Spełniałem się zawodowo jako nauczyciel w zespole szkół, grałem na instrumentach klawiszowych w zespole muzycznym, a także byłem organistą w kościele. W kwietniu 2018 otrzymałem diagnozę, która zawaliła mi cały świat: rak jelita grubego - czytamy we wpisie mieszkańca Damasławka.

W jego przypadku choroba jest przebiegła. Pomimo, że przeszedł operację wycięcia guza, choroba wróciła...

- W maju tego samego roku, tydzień przed Pierwszą Komunią Świętą córeczki, przeszedłem w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy operację wycięcia ogromnego guza. Wycięto ok. 17 cm guza wraz z marginesem jelita oraz kilkanaście węzłów chłonnych, w których stwierdzono przerzuty. Następnie poddałem się chemioterapii, która trwała pół roku. Po wszystkim sytuacja wyglądała całkiem dobrze, nie stwierdzono nawrotu choroby i mogłem powrócić do „normalnego” życia.
Jednak we wrześniu 2020 roku dostałem od losu kolejny cios. Tomograf wykazał wznowę nowotworu w jelicie grubym. Na zdjęciu widoczny był 1 guz, jednak w trakcie operacji w październiku 2020 okazało się, że są kolejne 2 guzy na jelicie cienkim i otrzewnej. W grudniu, dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, wyniki kontrolnego tomografu pokazały 4 nieoperacyjne guzy na wątrobie - wyjaśnia mężczyzna.

Miron Zyzak potrzebuje kosztownego leczenia. Jak sam wyjaśnia, kwoty terapii przeraczają jego możliwości finansowe.

- Po konsultacji onkologicznej zostałem skierowany na chemioterapię paliatywną. Doradzono mi również poddanie się terapii komórkami macierzystymi, która niestety nie jest refundowana. Koszty takiej terapii znacznie przekraczają możliwości finansowe mojej rodziny, całość terapii wraz z niezbędnymi konsultacjami oraz suplementacją wynosi ok. 300 tys. zł - mówi.

Chcesz pomóc? Pieniądze możesz wpłacić TUTAJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto