Po wpadce we Wrocławiu nasi piłkarze ręczni chcieli za wszelką cenę zaprezentować się swoim kibicom jak najlepiej. Nielbiści zbyt szybko pragnęli zdobyć przewagę, w efekcie czego pojawiło się w ich grze mnóstwo błędów własnych oraz niecelnych rzutów. Podopiecznym trenera Pawła Nocha w pierwszych minutach towarzyszyła zbyt nerwowa i chaotyczna postawa na parkiecie. Świetną skuteczność rzutową utrzymywał jednak w pierwszym kwadransie Michał Tórz, który zaliczył w tym okresie trzy udane akcje. Po stronie przyjezdnych trafiali najczęściej rozgrywający: Sebastian Smołuch oraz Tomasz Bodasiński.
Od pierwszego gwizdka oba zespoły prezentowały szybką piłkę oraz wysoką i agresywną obronę. Szczypiorniści KSSPR-u imponowali błyskawicznymi wznowieniami piłki oraz kontrami. Po kolejnej udanej akcji z kontrataku w wykonaniu dynamicznego skrzydłowego Wiktora Kubały, drużyna z Końskich prowadziła 9:7 (15 minuta). W tym momencie postanowił interweniować nasz szkoleniowiec. Wskazówki, których udzielił Paweł Noch swoim zawodnikom, przyniosły oczekiwany rezultat. Cztery minuty później Paweł Smoliński łatwo uwolnił się swemu obrońcy doprowadzając do remisu (10:10).
W drugim kwadransie bramkę przyjezdnych zasypywał celnymi rzutami Bartosz Świerad. Rozgrywający MKS-u zdobył wówczas sześć bramek. W 21. minucie po udanej akcji tego właśnie nielbisty, na tablicy wyników było 13:10 dla żółto-czarnych. Dobrą partię zaprezentowali w pierwszej połowie bramkarze gości. Obronną ręką wyszli z wielu sytuacji sam na sam. Z niezłej strony pokazał się też Norbert Witkowski. Wągrowiecki bramkarz na początku drugiej połowy zaliczył kilka skutecznych interwencji.
W 39. minucie prowadzenie wągrowczan urosło do siedmiu trafień (23:16). W drugiej połowie drużyna KSSPR-u miała już spore problemy ze zdobywaniem kolejnych bramek. Pojedyncze trafienia z koła zaliczał od czasu do czasu Arkadiusz Bąk. Nielbiści też nie wykorzystywali wielu dogodnych sytuacji do zdobycia bramek. Powiększali jednak systematycznie swój dorobek.
W 54. minucie po technicznym rzucie Bartosza Witkowskiego osiem bramek dzieliło obie ekipy (28:20). Nielba już tego meczu nie mogła przegrać. Im bliżej zakończenia starcia, tym akcje obu zespołów były coraz mniej dynamiczne. Zarówno goście, jak i gospodarze mocno odczuwali trudy spotkania, jak i jego tempo z pierwszej połowy. Wągrowczanie odnieśli pewne zwycięstwo, ale musieli mocno na nie zapracować.
Przed naszymi szczypiornistami chwila oddechu. W weekend pierwszoligowcy mają przerwę w rozgrywkach. Kolejne starcie z udziałem nielbistów odbędzie się 16 marca. Wówczas żółto-czarni zmierzą się na wyjeździe z liderem tabeli, Gwardią Opole, do którego tracą już 3 punkty. Trzeba wygrać to spotkanie i później liczyć na potknięcie się gwardzistów z którymś z późniejszych rywali. Jeśli ta sztuka się nie powiedzie, to naszą Nielbę czekać będzie walka, najprawdopodobniej z Wybrzeżem Gdańsk, o możliwość gry w barażach.
Nielba Wągrowiec - KSSPR Końskie 33:22 (18:14)
Nielba: N. Witkowski, Konczewski - Świerad 8 (3/4), Kieliba 4, Tarcijonas 4, Tórz 4, B. Witkowski 3, Białaszek 3, Smoliński 3, Obiała 2, Kryszeń 1, Pawlaczyk 1, Biniewski.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?