Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SKOKI - To był szok dla dziecka i rodziny

ADE
- Posyłając syna do przedszkola, nie sądziliśmy że tam może go spotkać coś złego - przyznaje pan Tomasz, ojciec przedszkolaka
- Posyłając syna do przedszkola, nie sądziliśmy że tam może go spotkać coś złego - przyznaje pan Tomasz, ojciec przedszkolaka Fot. A. Dembiński
Rodzice chłopczyka obawiają się, że ich dziecko może być skrzywdzone w skockim przedszkolu po raz kolejny. Sprawą zajęła się prokuratura w Wągrowcu

W ubiegłym tygodniu Tygodnik Wągrowiecki jako pierwszy informował o głośnej dziś sprawie obnażenia dziecka przez jedną z przedszkolanek ze Skoków. Po naszej publikacji zawrzało w całym kraju. Sprawa podzieliła także Skoki. Część osób stanęła po stronie nauczycielki. - Co ona jest winna? Stała się ofiarą tego całego zamieszania. To bardzo dobry nauczyciel - tłumaczy jedna z matek. - Zbieramy już podpisy, aby przywrócono ją do pracy - wyjaśnia inna. Takiej reakcje dziwią jednak rodzice chłopca. - Czujemy się osamotnieni.Wszyscy są jakby przeciwko nam. To, co się wydarzyło, było dla nas szokiem. Posyłając syna do przedszkola, nie spodziewaliśmy się, że może go tam spotkać coś złego - przyznaje pan Tomasz, ojciec chłopca.
Rodzice o całym zdarzeniu dowiedzieli się od dyrektor przedszkola. - Wcześniej jednak synek zaczął moczyć się w nocy. Nie chciał chodzić do przedszkola. Nie wiedzieliśmy, co może być tego powodem. Gdy dowiedzieliśmy się o zdarzeniu z przedszkola, to natychmiast udaliśmy się do psychologa, który uważa, że jest to reakcja dziecka na to, co je spotkało... Dziś boimy się, że to może się powtórzyć, jeśli ta nauczycielka wróci do pracy. Zrobimy wszystko, aby do tego nie doszło, w trosce o nasze dziecko - przyznaje ojciec, przytulając mocno swego synka.
Przypomnijmy. W połowie września jedna z nauczycielek skockiego przedszkola ponoć za karę obnażyła przed całą grupą dzieci właśnie synka pana Tomasza. Po tym zdarzeniu zareagowały same dzieci, które o sprawie opowiedziały rodzicom, a ci zawiadomili dyrektor przedszkola, która po rozmowie z przedszkolanką postanowiła ją zawiesić i odsunąć z pracy w przedszkolu, a sprawę skierować do Kuratorium Oświaty w Poznaniu. Wyjaśnieniem tego zdarzenia zajął się także rzecznik dyscypliny nauczycieli, działający przy wojewodzie wielkopolskim. Nauczycielka, która początkowo podpisała się pod notatką służbową, sporządzoną przez dyrektor, dziś wycofuje się z wersji, którą przedstawiają władze placówki. - Chciałam tylko poprawić spodnie temu chłopcu - tłumaczy kobieta, ale przyznaje też, że była zła na to dziecko, bo twierdzi, że chłopiec pokazywał gołą pupę innym dzieciom w łazience. Zawieszona przedszkolanka twierdzi, że w złości miała powiedzieć, żeby pokazał za karę wszystkim, jaką ma ładną pupę, a potem z malcem poszła na środek sali, gdzie poprawiała mu spodnie, które sam założył niezbyt starannie. Po ich opuszczeniu zorientowała się, że chłopiec ma także opuszczone majtki. Jak było naprawdę? To wyjaśni postępowanie kuratorium, rzecznika dyscypliny nauczycieli i... prokuratora. - Ta sytuacja stała się już przedmiotem rozpoznania prokuratury - wyjaśnia Tomasz Ziewiec, prokurator rejonowy w Wągrowcu, który tym zdarzeniem zainteresował się po naszych publikacjach.
Z pozostałymi dziećmi z grupy odbyły się także specjalne spotkania z psychologiem z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Wągrowcu. - Ważne, że grupa zareagowała poprawnie na to, co się wydarzyło. Po spotkaniach z nią mogę stwierdzić, że chłopiec może wrócić do rówieśników i nie będzie od grupy odepchnięty, ani napiętnowany - wyjaśnia psycholog Leszek Spychalski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto