Podczas gdy w Wągrowcu rosną nowe, coraz piękniejsze osiedla, mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Janowieckiej skarżą się, że ich budynek jest w opłakanym stanie. O swoich problemach w walce z biurokracją poinformowali naszą redakcję.
- Mieszkam w bloku nr 45 od prawie 40 lat. Przez ten czas tylko dwukrotnie malowano klatkę schodową, wymieniono też dach, ale ten, który mieliśmy wcześniej był znacznie lepszy. Wszystko nie zostało wystarczająco ocieplone, zimą cała para w mieszkaniu skrapla się na suficie, a na głowę kapie nam woda. Wiele razy zgłaszaliśmy już tę sprawę jednak nikt się nami nie zainteresował. Na dalszą walkę nie mam już siły - mówi jeden z mieszkańców.
Podczas rozmowy przed blokiem pojawia się kolejny z lokatorów. - Ten blok może być wizytówką Wągrowca - mówi nie ukrywając ironii. Na ścianie od strony ulicy wisi tablica pamiątkowa - pamięci ofiar hitlerowskiego terroru - a jak wygląda elewacja? Cały tynk jest poobijany i wielkimi płatami odchodzi od ściany, koszmar - podkreśla.
Na tym jednak nie koniec. Większość lokatorów przyznaje wprost, że podczas mroźnych zimowych dni trzeba zdrapywać lód ze ścian. Na słabo izolowanych ścianach wychodzą też grzyby pleśniowe. - Pokój odmalowaliśmy przed rokiem. Na ścianie, którą docieplaliśmy nie ma żadnych śladów, na pozostałych już wychodzą grzyby - grzmi jedna z lokatorek. - Zimą skropliło się tyle wody, że zalało mi dekoder telewizji satelitarnej, nie nadawał się już do użytku, kto mi zwróci pieniądze - pyta rozżalony kolejny lokator.
Kpiną był również remont schodów wejściowych do budynku, który z relacji mieszkańców przeprowadzono niespełna rok temu. Jak wyglądają one dziś? Wielkie kawałki betonu po prostu poodpadały, a w schodach porobiły się ogromne wyrwy, które zagrażają bezpieczeństwu lokatorów. - Mieszkamy na trzecim piętrze z niepełnosprawną osobą. Każdego dnia musimy znosić ją razem z wózkiem inwalidzkim na dół. Boimy się, że na zniszczonych schodach komuś powinie się noga i stanie się coś złego - mówi jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Janowieckiej.
Obok budynku jeszcze przed rokiem był plac zabaw dla najmłodszych mieszkańców. Jednak huśtawki i zjeżdżalnie wywieziono. Dziś pozostał tam jedynie ogromny stalowy pręt. Przerażający jest fakt, że każdego dnia bawi się tam mnóstwo dzieci.
- Nikt nie zbierał podpisów, nie pytał nas o zdanie, przyjechali, rozebrali i zostawili bałagan - grzmią lokatorzy. Mieszkańcy bloku przy Janowieckiej mówią, że TBS w ogóle nie interesuje się ich losem. - My jesteśmy tylko zarządcą tego budynku, podejmujemy tylko uchwały, które muszą zaakceptować mieszkańcy, a żeby prace ruszyły muszą oni też zebrać wystarczającą ilość środków - mówi prezes wągrowieckiego TBS Krzysztof Głów. W budynku zamieszkanym przez 18 rodzin, 7 wykupiło mieszkania na własność, w imieniu pozostałych odpowiada przedstawiciel. - My mamy obowiązek zorganizować zebranie raz w roku.
Właściciele zgłaszają, co chcieliby zrobić, w oparciu o to robimy kosztorys i jeśli wszystko zaakceptują i zbiorą wystarczającą ilość pieniędzy ruszymy z pracami. W tym roku planujemy naprawę uszkodzonych schodów wejściowych oraz remont pionu balkonowego - wyjaśnia prezes.
Czytaj więcej w Tygodniku Wągrowieckim
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?