Przedstawiciela Nadleśnictwa informują, że kiedy znajdziemy w lesie zwierzę, powinniśmy je zostawić, bo z pewnością gdzieś w okolicy jest jego mama.
Sówka, o której mowa była jednak wyjątkiem.
- Pewnego popołudnia rozpętała się burza, padał deszcz, a wiatr łamał gałęzie drzew. Po jakimś czasie znów wyszło słońce, a do naszego kolegi - doświadczonego leśnika - ornitologa, zadzwonił telefon... znaleziono pisklę sowy. Leśniczy pojechał na miejsce i spotkał młodą uszatkę. Niestety zauważył też, że jej rodzeństwo leży martwe. Po dokładnej analizie sytuacji i zestawieniu jej ze swoim wieloletnim doświadczeniem, zorientował się, że akurat TO pisklę zostało samo...
Decyzja mogła być tylko jedna, tym razem pisklę trzeba zabrać ze sobą i otoczyć opieką, wkładając w to serce i doświadczenie aby pomóc mu dorosnąć. MISIU - bo tak sowa została nazwana, trafił pod opiekę specjalistów i mamy nadzieję, że już tej jesieni wróci do swojego prawdziwego domu - do lasu - poinformowali nasi leśnicy.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?