Wykopią ciało Marka z grobu?

Słoneczny, kwietniowy dzień 2010 roku. Zebrany tłum, asysta wojskowa, przedstawiciele władz, mieszkańcy całej okolicy... wstrząśnięta i ocierająca łzy rodzina. Z honorami przed sześcioma laty składali w grobie ciało Marka Uleryka, funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, który zginął podczas katastrofy smoleńskiej.
Dziś natomiast coraz wyraźniej kreuje się nam wizja „wyjmowania” Marka z grobu.

- Obowiązkiem każdego prokuratora prowadzącego postępowanie przygotowawcze jest sięgnięcie po wszelkie możliwe dowody, które pozwolą na wszechstronne wyjaśnienie sprawy. Jednym z takich dowodów, który pozwoli na wszechstronne i obiektywne wyjaśnienie przyczyn i okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 roku w pobliżu lotniska wojskowego w Smoleńsku, są wyniki sekcji zwłok wszystkich ofiar tej katastrofy. Z uwagi na poważne zaniechania, jakich dopuszczono się sześć lat temu, prokuratorzy dziś zostali zmuszeni do podjęcia bardzo trudnej dla wszystkich decyzji o przeprowadzeniu ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem w celu przeprowadzenia oględzin i otwarcia zwłok – ogłosił podczas konferencji prasowej zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek.

Ekshumacje już się rozpoczęły. W tym tygodniu z grobu wyjęto ciała pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich. Jak wynika z informacji jakie przewijają się w mediach jeszcze w tym roku ma zostać przeprowadzonych dziesięć ekshumacji. Te mają zostać przeprowadzane choć sprzeciwia się im część rodzin. Inne oczekują natomiast na badania.

Czy wśród osób, które zostaną wyjęte z grobów jeszcze w tym roku będzie Marek? Prokuratura nie podaje harmonogramu.

- Aktualnie w Dziewierzewie nie mówi się o tym. Tego tematu nie poruszałem także podczas wrześniowej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w naszej szkole. Marek Uleryk to patron naszej szkoły. Jednak nie wiem czy w szkole będziemy poruszali kwestię jego ekshumacji. To będzie zależało od stanowiska jego sióstr - wyjaśnia Rafał Leśniarek, dyrektor szkoły w rodzinnym Dziewierzewie Uleryka.

Udało się nam skontaktować z jedną z sióstr zmarłego oficera. Ta przyznała, że sprawa jest dla nich bardzo ciężka. Nie chcą jednak publicznie wypowiadać się na ten temat.