Z promilami na drogach!

To jeden z bardziej makabrycznych wypadków. W nocy z piątku na sobotę na drodze w Morakowie podGołańczą rozegrał się dramat. - Kierujący oplem corsa Przemysław D. na łuku drogi stracił panowanie nad autem, uderzył w ogrodzenie posesji, następnie dachował, w wyniku czego pojazd stanął w ogniu i spłonął - relacjonuje Dominik Zieliński z wągrowieckiej policji. Na szczęście kierowcy i podróżnym udało się wydostać z pojazdu. Stan zdrowia jednego z podróżnych jest jednak bardzo poważny. Jak się okazuje, w tym przypadku powodem wypadku najprawdopodobniej nie była tylko mokra jezdnia, bo kierowca był... pijany!

Alkomat wskazał u Przemysława D. 1,7 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów. Niestety, to nie jedyny wypadek, którego sprawcą był pijany kierowca. Rekordzistą, jeśli chodzi o ilość alkoholu w organizmie, był Sebastian N. Ten 33-letni mieszkaniec naszego powiatu w Kujawkach, kiedy kierował fordem puma, stracił panowanie nad pojazdem. Zatrzymał się dopiero po staranowaniu czterech przęseł betonowego płotu. W jego przypadku policyjny alkomat wskazał aż 2,76 promila alkoholu w organizmie.
Pijany był także 21-letni Sebasitan K. On z kolei dachował po zjechaniu z drogi w Smogulcu pod Gołańczą. Alkomat wykazał u niego 1,86 promila alkoholu w organizmie. Co więcej, 21-latek kierował mercedesem, choć nie posiadał prawa jazdy.

Wszyscy mężczyźni teraz odpowiedzą przed sądem. Najpoważniejsze konsekwencje grożą Przemysławowi D. Ato dlatego, że w wyniku jego pijanego rajdu ranne, w tym jedna ciężko, zostały inne osoby. Może grozić mu teraz nawet 10 lat za kratkami.
Wszyscy muszą liczyć się także z tym, że sąd nałoży na nich zakaz prowadzenia pojazdów. Dla sprawcy wypadku, w którym zostały ranne inne osoby, zakaz ten może być nawet dożywotni.