Problem z żerującymi na cmentarzu komunalnym sarnami trwa już kilka lat. Czytelnicy, którzy poprosili nas o interwencję, napisali, że prosili o pomoc już wszystkie instytucje, które mogłyby zwrócić uwagę na ich problem, ale nic się nie dzieje.
Najgorsze jest to, że to nie jest od dzisiaj. One objadają kwiaty, w tyle cmentarza, od lat. Mamy świeży grób i zostały tylko sztuczne. Zadzwoniliśmy do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i pan powiedział, że rozkładają ręce. Był weterynarz i Nadleśnictwo i nic. Tam jest siatka, ale one przeskakują. Sugerowaliśmy, żeby postawić im jakieś paśniki, to może by już nie wchodziły na cmentarz. Nie wiemy już, co robić.
- powiedziała Pani Renata
Sarnom można nawet spokojnie robić zdjęcia, praktycznie nie boją się człowieka - zachowują się, jak pieski.
Jak się jedzie ze świeżymi kwiatami, to w ciągu dnia, czy kilku kwiaty są zjedzone, a woda z wazonu wypita. Można nawet często natknąć się, na śpiącą przy grobie, sarenkę. One żerują głównie w nocy, czują się wtedy pewnie. Wiadomo, że te kwiaty nie kosztują 2 złote! Ciekawe, że na innych, okolicznych cmentarzach, tego problemu nie ma. My nie chcemy tym sarnom zaszkodzić, ale i nie chcemy, by ta sytuacja trwała i trwała.
- mówi oburzony Pan Sławomir
Skontaktowaliśmy się z Nadleśnictwem Durowo
Największy problem powstaje zimą, kiedy jest pokrywa śnieżna i mają ograniczony dostęp do jedzenia. Wiadomo, że zwierzęta szukają pokarmu. One są na swój sposób inteligentne - widzą te kwiaty, to jakby widzą jedzenie. Płot często nie jest przeszkodą, ponieważ, jak się dobrze rozpędzą, to mogą przeskoczyć nawet 2 metry. Te zwierzęta są jakby przyzwyczajone do naszego bytowania, czują, że nie stanie im się krzywda, nikt im nie przeszkadza, jest cicho, to przychodzą. Jeśli chodzi o ewentualne paśniki, to niestety - one przyzwyczaiłyby się jeszcze bardziej i prawdopodobnie przyprowadziłyby więcej saren, które mogłyby narobić więcej szkód.
- mówi Maria Łakoma z Nadleśnictwa
Czy zatem jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji?
Na tę chwilę raczej nie. Skoro trwa to długo, to one już się nauczyły tego, że tam zawsze coś zjedzą. Ta sytuacja powinna zmienić się już bliżej wiosny, kiedy dostęp do pokarmu będą miały łatwiejszy. Trzeba wykazać się cierpliwością. Nie ma raczej, na tę chwilę, innego wyjścia.
- dodaje Maria Łakoma
Wysłaliśmy zapytanie do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, by dowiedzieć się, czy instytucja rozważa jakieś rozwiązanie sarniego problemu. Otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
W odpowiedzi na Pani pytanie informujemy, iż Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Wągrowcu, dokłada wszelkich starań by zażegnać powracający problem dzikich zwierząt – saren. Okresowo dokonywane są przeglądy ogrodzenia zabezpieczającego teren cmentarza, jak również próby odstraszania zwierzyny.
Sarny mogą również przedostawać się na teren cmentarza przez niezamykane przez odwiedzających furtki, co znacznie utrudnia rozwiązanie sprawy. W latach ubiegłych zamontowane zostały samozamykacze przy furtkach, ale okazały się uciążliwe dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, dlatego też odstąpiono od ich zastosowania.
W tym roku, podobnie jak w poprzednim, podjęto współpracę z profesjonalną firmą, która za pomocą specjalistycznych środków odstraszających (środki o nieprzyjemnym zapachu dla saren) będzie kłopotliwy problem rozwiązywała.
Agnieszka Topolska z Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Wągrowcu
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?