Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na stopa zwiedził Europę!

Joanna Pacan
Malownicze widoki Portugalii, miejsce, w którym podobno jest koniec świata, ludzie mieszkający w jaskiniach, a nawet stadion, na którym zagrały największe gwiazdy piłki nożnej to było jedno z najskrytszych marzeń 29-letniego Damiana Stępniaka pochodzącego z Żelic. Chłopak od blisko dwóch lat mieszka w Sint-Niklaas w Belgi. Pojechał tam do pracy.

– Bardzo pomógł mi kolega Paweł i to głównie on namówił mnie, do tego wyjazdu. Bardzo pomógł mi się odnaleźć na całkowicie obcej ziemi. Pracuję w dużej firmie jako tapicer. Jest w niej dużo Polaków i to bardzo pomocne, ale chyba wolałbym, gdyby byli to Belgowie. Wtedy podszkoliłbym język - opowiada Damian. Ja twierdzi chłopak życie w Belgii ma swoje plusy i minusy. Mają ponad 300 rodzajów piwa, ale za to żywią się wyłącznie „gotowcami”, frytkami z majonezem i małżami, a ich wędliny są wręcz niesmaczne. Jedną z pasji, które kontynuuje Polak jest trenowanie brazylijskiego ju jitsu.

Pomysł Damiana, aby zwiedzić Europę na stopa wziął się z czytania blogów i chęci poznania innych kultur. - W swojej pracy spotykam mnóstwo obcokrajowców, którzy opowiadają o swoich rodzinach, tradycjach i miejscu pochodzenia. Zafascynowało mnie to i postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska. Zacząłem planować swoją podróż. Najpierw zwiedzałem okolicę, bardzo ciekawe i bogate w zabytki miasta Belgii. Następnie postanowiłem, że chcę zobaczyć Barcelonę - wspomina Damian. W plecaku młodego podróżnika znalazły się dwie pary spodenek, długie spodnie, bluza, czapka, krem do opalania, okulary, sztućce, kosmetyki, bielizna, śpiwór, karimata, latarka z paralizatorem, kopia dokumentów, ubezpieczenie, pieniądze i książki.

- Nadszedł mój wymarzony dzień, 31 lipca. Wyruszyłem z Brukseli do Francji, a dokładnie do Valence pociągiem. Nie chciałem zwiedzać Francji, dlatego chciałem jak najszybciej przedostać się przez ten kraj. Z Valence do Awinion udałem się już na stopa - dodaje podróżnik. Po przybyciu do Awinion Damian musiał szybko rozkładać namiot, bo rozpętała się straszna burza. Pech chciał, że następnego dnia, drugiego dnia podróży, młody chłopak zgubił namiot. Wszystko dlatego, że podróżując z pewnym Francuzem, ten zatrzymał się na zjeździe z autostrady i nakazał autostopowiczowi w pośpiechu opuścić auto. - Wziąłem plecak, a namiot został. Na szczęście w Hiszpanii już nie padało - dodaje Stępniak.

Następnie podróżnik założył koszulkę z napisem „Polska” i ustawił się przy bramkach na autostradzie z Francji do Hiszpanii, już po kilku minutach zatrzymał się kierowca tira. Po kilku godzinach, kierowca musiał zatrzymać się na parkingu, więc chłopak poszukał kolejnego auta i tak właśnie dostał się do Barcelony. - W Barcelonie byłem dwa dni, wcześniej zarezerwowałem sobie hostel. Jeśli chodzi o moje noclegi, to spałem 6 nocy na plaży, raz na dworcu, raz na ławce, dwa razy w pustostanach. Przy okazji spotkałem mnóstwo wspaniałych ludzi, np. bezdomnego Polaka, który tuła się po świecie. To on opowiedział mi, jak można bez pieniędzy odnaleźć się w Hiszpanii - wspomina Damian. Chłopak podróżował także z Hiszpanem, z którym w ogóle nie mógł się porozumieć, a także starszym panem, który chciał dowiedzieć się czegoś o Katyniu. Na koniec swojej wymarzonej podróży młody chłopak postanowił udać się do Portugalii, a konkretnie na Przylądek Świętego Wincentego, który w starożytności uważano za koniec świata. Przez całą Portugalię Damian podróżował osobówką z dwoma surferami z Holandii. Z bardzo ciekawych osób, które Damianowi udało się poznać, było z pewnością małżeństwo z Kanady. Facet miał wytatuowane na ciele kawałki puzzli, a na każdym z nich był innych kraj, który odwiedził. - Poznałem także chłopaka z Kazachstanu, ale najciekawsze było spotkanie z ludźmi z Granady. Mieszkają oni w domach, wykutych w skale. Jak jaskiniowcy. Początkowo bałem się ich, ale postanowiłem zaryzykować i nawet zaprosili mnie do środka - dodaje podróżnik. Już miał się zbierać do domu, ale przypomniało mu się, że niedaleko ma do Gibraltaru, państwa małp. - Nie mogłem przegapić takiej okazji - wyjaśnia Damian. Młody podróżnik podczas swoich wojaży przeżył mnóstwo niesamowitych przygód. Najciekawsze rzeczy jakie spróbował, to m.in. ogon byka, szynka z czarnej świni, tapas, chruściki z gorącą czekoladą na śniadanie i przepyszne wino.

Po 20 dniach podróżowania stopem, trzeba było wracać do domu. - Z Portugalii do Sewilli na stopa, do Bilabo autobusem, do Lyon stopem, a dalej z kilkoma przesiadkami, przez Szwajcarię do Poznania - relacjonuje Damian. Na tym jednak nie koniec. Damian Stępniak ma już plany na kolejną podróż, tym razem może Chorwacja. Oprócz większych wypraw, planuje w weekendy zwiedzać Belgię i okolice. Może wybierze się także do Francji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto