Podróż życia stała się jej... przekleństwem

Od podróży Marii Szalbierz z Wągrowca do Boliwii minęły już dwa lata. W drugiej połowie 2009 roku wągrowiecka podróżniczka przemierzała szczyty Ameryki Południowej. – Towarzyszyły mi dwie moje przyjaciółki - wspomina. Wyjazd trwał około miesiąca. Podróżniczki w jego trakcie przemierzyły kilka krajów Ameryki Południowej. Nie ograniczały się tylko do urokliwych miast, ale i postanowiły odwiedzić górskie bezdroża. Jednym słowem - podróż o jakiej może marzyć każdy miłośnik poznawania świata.

Niestety. Podróż, która miała być wyprawą życia przerodziła się dla niej w przekleństwo. – Pamiętam, że wstałam rano. Miałyśmy wyruszać w dalszą drogę. Potem nagle wszystko się przerwało. Nie wiem co działo się dalej - wspomina mówiąc z trudem pani Maria.

Kobieta podczas pobytu w jednej z niewielkich miejscowości na drugiej części globu doznała udaru z częściowym paraliżem ciała.

– Maria nagle straciła przytomność. Nie reagowała na nic. W tej miejscowości nie było nawet telefonu, aby wezwać pomoc.

Nasza przewodniczka namówiła jednego z mieszkańców, aby szybko jechał z nią do szpitala po pomoc. Po pół godzinie była karetka. Maria została przewieziona do jednego z miejscowych ośrodków zdrowia - wspominała przed dwoma laty towarzysząca jej podczas wyprawy pani Hanna.

Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie i zdrowie. Najpierw w Ameryce Południowej. Gdy stan wągrowczanki się ustabilizował została przewieziona do Polski. Tu została poddana dalszemu leczeniu. Jak przyznaje pani Hanna przed wyjazdem do Ameryki Południowej wszystkie zdecydowały się na wykupienie specjalnej, droższej oferty ubezpieczenia.

To dzięki niej wągrowczanka, która zachorowała z dala od kraju mogła być poddana leczeniu w Ameryce, a następnie na koszt ubezpieczyciela przetransportowana do Polski i poddana dalszemu leczeniu.

Czytaj więcej w Tygodniku Wągrowieckim