Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W środku wilgoć i smród, tuż za ścianą... świnie i kury

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Wiejska świetlica umiejscowiona w chlewie? Choć trudno w to uwierzyć, właśnie tak ulokowane miejsce do spotkań mieszkańców znajdziemy w podwągrowieckim Wiatrowcu. Mieszkańcy marzą o nowej świetlicy. Ale czy to możliwe?

Do naszej redakcji zwróciła się w ostatnich dniach sołtys Wiatrowca Zofia Radecka. Jak wyjaśnia, jej interwencje w urzędzie gminy dotyczące miejscowej świetlicy nie przynoszą żadnych efektów. - Miejsce, w którym mamy się z mieszkańcami całego sołectwa (5 miejscowości - przyp. red.) spotykać znajduje się w... chlewie. Tuż za ścianą jeden z mieszkańców hoduje świnie i kury. Moim zdaniem zasługujemy na dużo lepszą świetlicę, tym bardziej że gmina dysponuje sporym terenem pod jej ewentualną budowę - powiedziała nam pani sołtys.

Wspólnie pojechaliśmy na miejsce, by przekonać się jak to miejsce realnie wygląda. Nie jest łatwo tam trafić. Nic nie wskazuje na to, że w starym, umiejscowionym za przystankiem autobusowym budynku może znajdować się świetlica. Wchodzimy do środka przez nowe drzwi. - To praktycznie jedyne, czego nie trzeba tutaj wymienić, co nadaje się do użycia. No, może jeszcze poza piecem centralnym, który pomijając fakt, że stoi w sali, jest sprawny - wyjaśnia pani Zofia.

W „głównej” sali, po lewej stronie faktycznie widzimy piec centralnego ogrzewania. Zazwyczaj te znajdują się w kotłowniach, jednak w Wiatrowcu nie ma takiego miejsca. Jak tłumaczy sołtys, samego wejścia mocno czuć wilgocią. Pani sołtys pokazuje nam resztę pomieszczenia. - Śmierdzi tutaj, bo pomieszczenie to jest bardzo stare. Na podłodze jest gumolit, ale aż strach pomyśleć, co znajdziemy pod nim. Stoły i krzesła z pewnością pamiętają lata sześćdziesiąte. Te drewniane są poniszczone i wychodzą z nich drzazgi. Na tych z materiału boję się siadać, bo nie wiadomo czy przez te wszystkie lata nie zalęgły się w nich jakieś pluskwy. Rogi stołów są całkowicie zniszczone - tłumaczy. Odrapane ściany wydają się być najmniejszym problemem. Przechodzimy do kuchni, w której... nie ma ani jednej szafki. Gdzie są szklanki, talerzyki, jakieś wyposażenie? - Nie mamy tutaj nic. Na zebraniach pijemy kawę z plastikowych kubków, a termosy są wypożyczane z urzędu gminy. Nie oczekujemy wielkiej, klimatyzowanej sali na miarę chociażby Łekna, ale odrobiny cywilizacji. Gdzie mamy się spotykać? - pyta sołtys. Jak mówi, przy boisku powstał „namiot”, w którym mieszkańcy mogą się spotkać. Odbyło się tam ostatnio nawet jedno z zebrań. Co jednak będzie zimą? Miejsce to nie jest ogrzewane. - Wielu mieszkańców, ja także stwierdziliśmy, że nie będziemy chodzić na zebrania w świetlicy. Powstała także petycja, pod którą podpisało się 50. mieszkańców, w sprawie przeniesienia planowanego placu zabaw na teren przed świetlicą. Zaniosłam ją do urzędu i oczywiście otrzymałam odpowiedź, że gmina nie ma na to pieniędzy. Nie można powiedzieć, że w naszej wsi nic się nie dzieje. Ludzie chcą działać. Na przykład teraz przygotowujemy swoje stoisko na dożynki. Nie mamy jednak miejsca, by się spotkać i wspólne inicjatywy podejmować - przyznaje.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z wójtem gminy Wągrowiec Przemysławem Majchrzakiem. Ten jednak niechętnie rozmawiał z nami na ten temat. Stwierdził, że problem jest mu znany, jednak nie ma pieniędzy.- W całej gminie jest więcej sołectw, w których problemem jest świetlica. Jeśli chodzi o Wiatrowiec, nie zabezpieczyliśmy na ten cel środków w budżecie - odpowiedział krótko.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto