DZIŚ W TYGODNIKU WĄGROWIECKIM - Tragiczna śmierć młodych strażaków

Łukasz Poprawski i Maciej Belter od lat służyli w miejscowej straży pożarnej.
- Praca w straży była wielką pasją Łukasza. Gdy zawyła syrena, to nie było sytuacji, aby nie biegł pędem, ratować ludzkiego życia. Nie patrzył na to, że był w krótkich spodenkach, a na dworze był mróz. Czuł, że to jego obowiązek. Teraz starał się o pracę w państwowej straży pożarnej. Niestety... nie doczekał tego dnia, gdy mógł zostać zawodowym strażakiem - wspomina ze smutkiem jego ojciec.
- Trudno mi się pogodzić z tym, co się stało. Uwierzyć, że Macieja już nie ma - mówi z żalem Barbara Belter, jego matka.
Łukasz i Maciej zginęli w skutek wypadku samochodowego w sobotni wieczór na ulicy Klasztornej w Gołańczy, niedaleko od własnych domów.
- Wiadomo, jak to koledzy poproszono ich o pomoc przy naprawie auta, a że się na tym znali, to poszli pomóc - opowiada ojciec Łukasza.
- Podobno coś w samochodzie stukało z przodu. Mieli to naprawić. W kombinezonach roboczych wsiedli potem do auta. Mieli sprawdzić, czy wszystko jest z nim w porządku, czy udało się wszystko naprawić. Trudno mi wyjaśnić, co się tego wieczora stało na drodze... Być może jeszcze było coś nie tak z tym układem kierowniczym samochodu - zastanawia się pani Barbara.
To była ostatnia wspólna przejażdżka dwójki młodych przyjaciół.
- Oni byli prawie jak bracia - tłumaczy matka Macieja. Za kierownicą usiadł 29-letni Maciej. Obok niego na fotelu pasażera zasiadł o siedem lat młodszy Łukasz.
- W sobotę około godziny 19.40 w Gołańczy przy ulicy Klasztornej doszło do tragicznego wypadku drogowego. Policjanci ustalili, że kierujący samochodem osobowym marki fiat punto, na łuku drogi nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu, doprowadzając do zderzenia z drzewem oraz samochodem osobowym marki peugeot 307 - relacjonuje wydarzenia z wieczoru Andrzej Dolata, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.
Na miejsce wezwano służby ratunkowe.
- Strażacy w pierwszej kolejności zajęli się ratowaniem pasażera fiata punto, który zakleszczony wciąż przebywał w samochodzie. Po jego wydostaniu, przy pomocy specjalistycznego sprzętu hydraulicznego rozpoczęli jego reanimację. Załoga przybyłej karetki pogotowia ratunkowego zaczęła udzielać pomocy kierowcy auta, który znajdował się poza samochodem - wyjaśnia Tadeusz Stasiak, rzecznik prasowy wągrowieckiej straży pożarnej.
Niestety, pomimo szybkiej akcji ratunkowej strażaków, Łukasz zmarł na miejscu... Maciej został zaś przewieziony do szpitala w Wągrowcu. Tam trafiła także kobieta, która jechała peugotem. Niestety, także Maciej po walce w szpitalu zmarł...
Wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajęła się policja.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że najprawdopodobniej przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Wskutek wypadku droga zablokowana była przez kilka godzin - wyjaśnia Dolata.
Nieoficjalnie wągrowieccy policjanci tłumaczą, że obaj młodzi mężczyźni mogli brać udział w wyścigach samochodowych, które czasami odbywały się ponoć na ulicach Gołańczy.
- O tej godzinie na posterunku w Gołańczy nie było już policjantów. Tak więc kierowcy nie raz czuli się tu bezkarnie i urządzali wyścigi - przyznaje jeden z policjantów.
Czy tak było i tym razem? Takiej możliwości nie dopuszczają jednak bliscy zmarłych strażaków.
Rodzina, przyjaciele, brać strażacka - wczoraj wszyscy towarzyszyli w ostatniej drodze Łukasza i Macieja...