- Nie chcemy, by u nas powstała ubojnia. Chodzi tutaj nie tylko o odór, ale także o ingerencję w środowisko, a także pogorszenie się jakości życia mieszkańców miasta i okolicznych wsi - wyliczają kobiety. Do ich akcji włączyło się wiele firm oraz osób prywatnych.
- Sam jestem rolnikiem. Wiem, że około 3,5 procent wagi tucznika stanowi krew. Licząc dalej, z „Animeksu” rocznie będzie odprowadzanych około 700 tysięcy litrów krwi. Na budowie ucierpią nasze drogi. Liczmy tiry przywożące trzodę, wywożące krew i wnętrzności oraz te wywożące mięso z ubojni. Wągrowiec nie jest gotowy na taką ilość ciężarówek na obwodnicy - opowiada Grzegorz Grewling z Łęgowa.
Organizatorzy akcji zbierają podpisy wśród wągrowczan. Panie Maja i Joanna zebrały już ich ponad tysiąc. W kolejne weekendy odwiedzą dalsze części Wągrowca.
- Zostajemy przyjmowane z różnym efektem. Raz ludzie znają temat i chętnie podpisują petycję, innym razem musimy im tłumaczyć o co chodzi. Jedynym argumentem ludzi, którzy nie chcą podpisać jest fakt, że ubojnia ma zatrudnić 3 tysiące osób. Ale naszym zdaniem, większa część tych ludzi będzie pochodziła ze Wschodu. Czy Wągrowiec jest gotowy na przyjęcie tylu osób? Liczmy przecież, że robotnicy przyjadą z całymi rodzinami - wyjaśnia pani Maja. Kobiety w swoją akcję zaangażowały także inne wągrowieckie firmy. - Popiera nas m.in. zarząd firmy „Polinova”, czy hotelu „Pietrak” - dodaje pani Joanna.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?