Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznajmy się: oto miłośniczka biegania i jazdy na rowerze z Wągrowca

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Wysportowane ciało, kręcone rude włosy i piękny uśmiech to atrybuty wągrowczanki Arlety Pawłowskiej. Kobieta jest miłośniczką sportu. Jak mówi, aktywność fizyczna ją odpręża i pozwala... przyjemnie się zmęczyć.

Wągrowczanka Arleta Pawłowska jest przykładem, że chcieć znaczy móc. Ona nie szuka kolejnych wymówek, by wyjść z domu. Jak mówi, wkłada w uszy słuchawki, włącza ulubioną muzykę, zakłada kolorowe ciuszki i rusza przed siebie. Sport to jej pasja i sposób na wyrażenie sobie.

- Wszystko rozpoczęło się od roweru. Dłuższe trasy zaczęłam pokonywać z wągrowiecką grupą rowerową, bodajże organizował to OSiR w 1998 roku. Do teraz mam legitymację i wpisy tras i liczby pokonanych kilometrów. Robiło się po 30, 50, a nawet 100 kilometrów. Biskupin, Piła, Bydgoszcz... Potrafiłam rowerem pojechać do siostry do Poznania na kawę i wrócić tego samego dnia. Kiedy poznałam męża, trochę odpuściłam rowerowanie - zdradza.

Wszystko się jednak zmieniło, gdy na tapetę weszła pomoc drugiemu człowiekowi. - Przeczytałam w lokalnej gazecie o wycieczce rowerowej do Mielna. Jej celem było zebranie pieniędzy dla chorej dziewczynki. Pokonania 230 kilometrów w jeden dzień było dla mnie wyzwaniem. Jednak szybko podjęłam decyzję - jadę - mówi dalej wągrowczanka.

Po powrocie pani Arleta wymieniła starego górala na kolarzówkę i na dobre wróciła do jazdy na rowerze. W 2015 roku do uprawianych przez nią sportów doszło bieganie. - Postanowiłam wziąć udział w biegu WOŚP na 3 kilometry. Bieganiem chciałam sobie pomóc w efektywniejszej jeździe na rowerze, a tak wyszło, że bieganie wyparło rower. Przez jakiś czas brałam też udział w czwartkowych spotkaniach Biegającego Wągrowca i się zaczęło... Pierwsze 5 km, potem 10, pierwsze starty, pierwsze zawody, kilka półmaratonów i tak prawie przez 4 lata - wspomina z uśmiechem.

Jak jednak mówi, w życiu każdego z nas czasem przychodzi jakiś kryzys. - Bieganie zaczęło mnie męczyć. Postanowiłam urozmaicić treningi marszami nordic walking. To sport bardzo niedoceniany, czasami wyśmiewany, a przy odpowiedniej technice bardzo dający w kość. I można go uprawiać cały rok, bez względu na pogodę. Z resztą tak jak i bieganie - mówi dalej.

W tej chwili pani Arleta wraca powoli do biegania. - W maju już po raz czwarty będę startowała w biegu Wings For Life World Run w Poznaniu. Najfajniejsze jest to, że po raz trzeci pobiegnie ze mną mój niebiegający mąż - przyznaje wesoło.

Jak mówi, sport jest dla niej bardzo ważny. - Zazwyczaj trenuję sama. Uwielbiam założyć słuchawki, włączyć ulubioną muzyczkę, założyć kolorowe ciuszki i... ruszyć do przodu. Czuję się wolna i szczęśliwa, a na końcu przyjemnie zmęczona. Jeżeli chodzi o trasy biegowe jest to głównie obwodnica, okolice jeziora i czasami las. Z rowerem różnie. Wsiadam i jadę nie planując trasy, zawsze improwizuję. Zazwyczaj wybieram pętle o długości 60, 70 kilometrów. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że sport to zdrowie. Poprawia samopoczucie, uwalnia od złych myśli. Oczywiście zawsze trzeba słuchać swojego organizmu, bo nie wolno przesadzić. Nie jestem zwolenniczką katowania swojego organizmu. Sport ma przynosić przyjemność, a nie cierpienie - tłumaczy.

Nie sposób nie zauważyć, że pani Arleta może pochwalić się nienaganną figurą. Jak przyznaje, nie stosuje żadnej specjalnej diety. - Na czczo zawsze wypijam szklankę ciepłej wody z cytryną. Na śniadanie zawsze jem owsiankę czy płatki z mlekiem. Nie jadam słodyczy, z wyjątkiem gorzkiej czekolady. Poza tym zawsze musi być jakiś owoc, jogurt naturalny, mięso głównie z kurczaka. Ale nie daję się zwariować. Jadamy też z mężem pizzę czy od czasu do czasu wypijemy jakieś piwko. Jesteśmy tylko ludźmi - mówi.

Pani Arleta na co dzień pracuje w pizzerii. Od 16 lat jest szczęśliwą mężatką. - Oprócz aktywnego spędzania czasu lubię czytać książki, chociaż nie robię tego tak często jak kiedyś. Poza tym lubimy z mężem obejrzeć dobry film, głównie sensacyjne i thrillery. Nie wyobrażam sobie też życia bez ulubionej muzyki. Nie rozstaję się ze słuchawkami. Swego czasu, w latach 90. kilka lat śpiewałam w Wągrowieckim Chórze Kameralnym. Uwielbiamy też z mężem podróże. Zazwyczaj są to nasze polskie góry. Nad morzem się nudzimy - podsumowuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto