Radni z gminy Wągrowiec sprawdzali czy śmierdzi koło... ubojni

- Dużo się mówi. Część osób ma obawy jednak mało kto chyba sam się przekonał jak wygląda to w rzeczywistości. Z grupą radnych wybrałem się więc do Szczecina, gdzie funkcjonuje ubojnia tej samej firmy jednak starszego typu - tłumaczy radny Eligiusz Ronka. Jak wyjaśnia, wizyta jego i innych radnych była całkowicie niezapowiedziana. - Nikt z firmy nie mógł się na nią przygotować. Do Szczecina dotarliśmy przed południem. Obeszliśmy teren zakładu. Nie wyczułem dobiegającego z niego nieprzyjemnego zapachu. Jakiś zapach był tylko z przejeżdżających samochodów z świniam, ale to normalne. Z tego co wiem w ubojni, która jest planowana u nas, ich rozładunek miałby odbywać się nie na świeżym powietrzu jak w Szczecinie lecz w zamkniętej hali, co miałby jeszcze zmniejszyć woń z transportów - tłumaczy radny i dodaje, że spotkali się także z przedstawicielami szczecińskiego ratusza.

- Okazało się, że protesty były tylko ze strony mieszczącego się w sąsiedztwie salonu samochodowego, któremu przeszkadzały przejeżdżające transporty - wyjaśnia. Po południu radni jeszcze raz mieli odwiedzić sąsiedztwo ubojni. - Także nie wyczuliśmy z jej terenu żadnego odoru - przekonuje Ronka i dodaje: - Aktualnie czekamy na ewentualne ruchy ze strony inwestora. W tej chwili jako rada nie mamy podstaw do działania, gdyż inwestor nie wskazał jeszcze ostatecznie, że ta ubojnia ma powstać u nas. Pod uwagę bierze jeszcze dwie lokalizacje. Jedną w Polsce, a drugą w Rumunii. Na nieprzyjemny zapach z tego rodzaju ubojni wskazuje natomiast Aleksander Olejniczak, działacz kółek rolniczych, który wizytował podobny zakład w Danii.