Człowiek pełen pasji, który zarażał nią innych. Choć nie miał własnych dzieci, miał znakomite podejście do najmłodszych. Czuwał nad młodymi pokoleniami w wągrowieckim klubie modelarza. Mowa oczywiście o Sławomirze Grzesiku. Najbardziej znany wągrowiecki modelarz zmarł nagle 12 maja w wieku zaledwie 49 lat. - To było zaskoczenie dla wielu osób - przyznaje ze smutkiem Adam Sandurski, który z panem Sławomirem współpracował przez kilkadziesiąt lat. Ponad 20 lat temu wspólnie zakładali w Wągrowcu klub modelarzy.
- Sławomir Grzesik w tym co robił był jednym z najlepszych w Polsce. Modelarstwo było jego wielką pasją. Świadczą o tym liczne puchary, dyplomy, które przywoził z imprez z całego kraju. Ze Sławkiem Grzesikiem nasi modelarze nie mieli sobie równych jeśli chodzi o kluby działające przy spółdzielniach mieszkaniowych. Na otwartych zawodach byli w ścisłej TOP3 w kraju - przyznaje Sandurski.
- Modelarstwem zainteresowałem się już od najmłodszych lat. Zaczęło się jeszcze w klubie modelarskim, który działał w SP nr 4. Tam jednak robiliśmy modele z drewna - wspominał w jednej z rozmów z „Tygodnikiem Wągrowieckim” sam Sławomir Grzesik.
Choć pan Sławomir nie miał własnych dzieci, pozostał kawalerem, to młodych wągrowczan zawsze było wokół niego pełno. - Miał niesamowite podejście do dzieci. To właśnie pod jego kierownictwem zaczynała się modelarska pasja wielu wągrowczan. Przez te wszystkie lata przez klub działający przy spółdzielni przewinęły się ich niezliczone rzesze - wyjaśnia Sandurski.
Grzesik o swojej pasji do modelarstwa mógł opowiadać godzinami. - To był człowiek, który żył swoją pasją - wyjaśnia Sandurski.
Mimo upływu lat pasja była czymś stałym u pana Sławomira. - To mu się nigdy nie nudziło. Pamiętam, gdy pracowałem jeszcze w spółdzielni, przychodziły czasem zestawy z kilkoma tysiącami elementów do wycięcia. Zastanawiałem się kto to będzie dłubał... Po tygodniu Sławek miał już wszystko powycinane i gotowe do składania. Posiadał niesamowitą precyzję w tym co robił. Jego modele w idealny sposób odzwierciedlały rzeczywistość tylko w odpowiedniej skali - przyznaje pan Adam.
Modelarstwo nie było jedynym hobby pana Sławomira. Jak opowiada Sandurski, nieodzownymi towarzyszami pan Sławka były jego... dwa psy. Towarzyszyły mu prawie wszędzie.
- Czasem złościłem się na niego, gdy były dwudniowe zawody, a on nie jechał na pierwszy dzień ich trwania, dojeżdżał dopiero na drugi tłumacząc, że musi opiekować się swoimi psami. To była jednak tylko chwilowa złość - przyznaje pan Adam.
Rodzina, przyjaciele i znajomi towarzyszyli w ostatniej drodze pana Sławomira w minioną środę. Spoczął na cmentarzu nowofarnym.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?