Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wągrowiec. Wojciech Woźniak przepłynął swoim minijachtem pół Polski. Wpłynął nim do Bałtyku!

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
archiwum Wojciech Woźniaka
Wojciech Woźniak z Wągrowca ma 75 lat i wyjątkową pasję, jaką jest wioślarstwo. Własnoręcznie wyremontowaną łódką przepłynął ponad 600-kilometrową trasę, której celem był Bałtyk. Co ważne, pan Wojtek w swojej podróży używał wyłącznie własnych sił, gdyż jego łódka... nie posiada silnika!

Wyobraź sobie maleńką, bo mierzącą zaledwie 4-metry łajbę na tle wielkich i bogatych jachtów. Posiadaczem właśnie takiego "maleństwa" jest wągrowczanin Wojciech Woźniak. Jego jacht, jak przystało na prawdziwą żaglówkę, ma swoje imię. Na "Mikim" 75-latek odbył dwie duże wyprawy, które mogą wydawać się nieprawdopodobne. Pan Wojciech udowadnia, że chcieć, znaczy móc i że wiek nie ma żadnego znaczenia w spełnianiu swoich marzeń.

Powrót do przeszłości

Wioślarstwo i kajakarstwo towarzyszy panu Wojciechowi od czasów młodości. Jak wspomina, kiedy był jeszcze w zawodówce, postanowił znaleźć jakiś sposób na spędzanie wolnego czasu. Wówczas to dołączył do klubu wioślarskiego. Wtedy to, w 1964 roku, jako 16-letni chłopak wziął udział w spływie kajakowym, który postanowił powtórzyć... z okazji swoich 70-letnich urodzin.

- Mam własny jacht, który kupiłem w 96 roku i sam wyremontowałem. Jego wymiary to 4 na 1,8 metra - mówi z uśmiechem wągrowczanin.

Pan Wojciech wypłynął na wyprawę sam, bo... nikt inny prócz niego nie zmieści się do mierzącej zaledwie 45 centymetrów koi. "Miki" nie ma silnika, a więc można nim płynąć tylko wykorzystując wiosła.

Wyprawa numer jeden

Jak już wspomnieliśmy, pan Wojciech wypłynął w pierwszy samotny rejs z okazji swoich 70. urodzin. Jak sam mówi, wypłynął bez większego przygotowania. Choć pierwotnie zakładał, że będzie płynął przez około 5-7 dni, jego wyprawa trwała aż 27 dni!

- Chciałem odtworzyć trasę z 64 roku. Wypłynąłem z pobliskiej Pakości (powiat inowrocławski) i miałem odbyć krótki rejs, by sprawdzić swoją wytrzymałość. Płynęło mi się jednak tak przyjemnie, że dopłynąłem między innymi do Gorzowa, Kostrzyna, a stamtąd do Szczecina, gdzie popływałem wśród olbrzymich jachtów na Zalewie Szczecińskim. Łącznie pokonałem 704 kilometry - mówi dumnie wągrowczanin.

Wągrowiec. Wojciech Woźniak przepłynął swoim minijachtem pół...

Pan Wojciech nie ukrywa, że czuł się podczas rejsu fantastycznie. Jak mówi, przebywał tylko ze sobą i tylko na siebie mógł być zdany. Zapytaliśmy go o techniczne aspekty jego podróży.

- Na moim jachcie nie ma miejsca na duże zapasy, dlatego zakupy robiłem w miastach, do których dopływałem. Spałem zawsze na wodzie. Uważam, że najbezpieczniej jest w trzcinie, gdzie praktycznie nic mi nie grozi. Na kanałach nie szło spać, bo kiedy przepływały obok potężne łodzie, cały mój jacht się trząsł. Pierwsza wyprawa była takim zbieraniem doświadczeń. Prawdę mówiąc nie miałem nawet mapy czy smartfona. Posiadałem tylko zwykły telefon, by być w kontakcie z synem, który przywiózł mnie i jacht z powrotem do Wągrowca - wyjaśnia.

Druga wyprawa i zdobycie Morza Bałtyckiego

Wojciech Woźniak w 2020 roku wpłynał po raz drugi. Tym razem jednak spełnił jedno ze swoich marzeń, bo... wpłynął do Bałtyku!

- Znów wypłynąłem z Pakości. Kiedy dopłynąłem do Bydgoszczy, opłynąłem tamtejszy tor wioślarski. Tą samą trasą co ostatnio dopłynąłem do Szczecina, a dalej do Dziwnowa. Z tej miejscowości wpłynąłem do morza. Choć miałem zamiar przepłynąć aż do Kołobrzegu, kiedy byłem na morzu drastycznie zmieniła się pogoda. Fale zaczęły być wyższe niż mój jachcik i zaczęło robić się niebezpiecznie. Postanowiłem dobić do brzegu. Skończyłem swój rejs w Mrzeżynie - opowiada wągrowczanin.

Tym razem pan Wojciech był lepiej przygotowany do wyprawy. - Miałem już smartfon, który pozwalał mi na bieżąco sprawdzać pogodę. Widoków, które miałem na trasie, nikt mi nie zabierze - mówi.

Druga wyprawa trwała około miesiąca, a trasa liczyła dokładnie 634 kilometry.

- To świetne doświadczenie. Podczas podróży zamieniałem słowo z innymi wioślarzami czy wędkarzami, których spotykałem bardzo często. Wielu z nich nie wierzyło mi, że nie mam silnika. Byli i tacy, którzy musieli to sprawdzić na własne oczy - tłumaczy dumny z siebie 75-latek.

Pan Wojtek także w tym roku miał wypłynąć, jednak nie pozwolił mu na to nieszczęśliwy wypadek.

- 14 lutego tego roku wybrałem się na łyżwy na Jezioro Durowskie. Niestety, upadłem tak niefortunnie, że złamałem rękę w nadgarstku. To uniemożliwiło mi wypłynięcie w długą trasę. Pomimo to 17 sierpnia wyruszyłem w około 300-kilometową trasę po okolicy - przyznaje.

Wojciech Woźniak prywatnie

Pan Wojciech z zawodu jest budowlańcem. Pochodzi z Wągrowca, jednak uczył się w Poznaniu. Tam ukończył technikum wieczorowe. 2 lata po ukończeniu szkoły wrócił do Wągrowca, gdzie uczestniczył w budowie m.in. osiedla przy ul. Jeżyka, Słowackiego czy motelu nad jeziorem. Jego żona także jest technikiem budowlanym. Wspólnie pracowali m.in. przy budowie ośrodka wypoczynkowego w Dąbkach nad morzem. Pan Wojciech ma córkę i dwóch synów. Jak przyznaje, rodzina wspiera go w realizacji jego pasji.

ZOBACZ TAKŻE

Wągrowiec. Adam z Wągrowca w programie Top Model. Wągrowczan...

Niegdyś na wągrowieckim Rynku stał czołg

Tych obiektów już nie ma w Wągrowcu... Miasto cały czas się ...

Te psy ze schronisk czekają na nowego właściciela. Zobaczcie...

Które lodziarnie w Wągrowcu polecają Internauci? Sprawdź na kolejnych slajdach --->

Gdzie na lody w Wągrowcu? Internauci wskazali swoje ulubione...

ZREMB w Wągrowcu był jednym z największych przedsiębiorstw. ...

Koncert T-Love 1988

Wągrowiec. Imprezy z cyklu "Lato na Pałukach" co roku przyci...

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto