Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wujek wągrowczanki walczył w powietrznej bitwie o Anglię

Arkadiusz Dembiński
Wśród pilotów, którzy walczyli o Anglią był także wujek wągrowczanki kapitan Czesław Hrynaszkiewicz.

Bitwa o Anglię za sprawę dwóch filmów, które można oglądać w kinach, stała się w ostatnich tygodniach tematem poruszanym bardzo często. Poza dwiema produkcjami, które można oglądać na dużym ekranie, w telewizji nie brakuje także programów historycznych poświęconym zmaganiom, w których ogromną rolę odegrali piloci, którzy na Wyspy trafili z Polski. Opowiadana jest ich historia, prezentowane wspomnienia z początków walk, podniebnych starć.... Jak się okazuje wśród pilotów, którzy walczyli z Luftwaffe był także wujek wągrowczanki Haliny Wegenke. - Moja rodzina nie pochodzi z Wągrowca. Sama mieszkam tu stosunkowo niedawno, bo od końca lat 90. Pochodzimy z okolic Białegostoku. Do Poznania przyjechałam na studia. Tu poznałam męża. On pochodzi z Wągrowca jednak zamieszkaliśmy, z racji jego stypendium, początkowo w Bydgoszczy. Następnie za nim przeprowadziłam się tu - wyjaśniała w rozmowie z „Tygodnikiem” pani Halina. Rodzina kobiety na wschodzie Polski przez pokolenia posiadała majątek. Dziejami przodków żony zainteresował się pan Izydor, pasjonat historii. Wśród krewnych pani Haliny na szczególną uwagę zasługuje brat jej mamy, Czesław Hrynaszkiewicz. - Urodził się 8 grudnia 1914 roku w Suchym Grodzie. To miejscowość gdzie niegdyś rodzina posiadała właśnie ziemię, gospodarstwo i las. Leży niedaleko Białogostoku - tłumaczył pan Izydor.

W okresie międzywojennym Czesław Hrynaszkiewicz wstąpił do Szkoły Orląt w Dęblinie.- Ukończył ją. W 1933 roku rozpoczął służbę w Eskadrze Liniowej Rozpoznania w Krakowie - wyjaśnia pan Izydor. We wrześniu 1939 roku krewny żony pana Izydora doczekał się już stopnia podporucznika.- Jak wspominał po latach na rodzinnych spotkaniach, w momencie wkroczenia wojsk radzieckich na Kresy Wschodnie dostał rozkaz likwidowania polskich baz lotniczych w tamtym regionie. Sprawne samoloty odprawiał do Rumunii. Te, które nie mogły się poderwać w powietrze i inny sprzęt wchodzący w ich wyposażenie niszczył po to, aby nie wpadł w ręce wroga - tłumaczy Wegenke. Jak się okazuje, podczas jednej z takich misji cudem uszedł przed pojmaniem przez sowietów. - Rosjanie przesuwali się dość szybko. Tak się złożyło, że nie udało mu się i jego podwładnym opuścić miejscowości, którą zajęli żołnierze Armii Czerwonej. Wujek jednak już wcześniej nakazał swoim podwładnym usunąć wszelkie dystynkcje wojskowe z mundurów. Sam zrobił to samo ze swojej skórzanej kurtki lotnika. Jak wspominał, w skórzanych kurtkach w tamtym okresie w skórzanych kurtkach często chodzili także oficerowie radzieccy oraz NKWD. Ta wiedza oraz płynny rosyjski, którym mówił, okazały się bezcenne. Jak opowiadał po latach, udało im się wyjechać z rynku, który opanowali Rosjanie, jednak na rogatkach zatrzymał ich patrol. Wujek zachował zimną krew. Ze złością przeklął w stronę patrolu i wypomniał „co robisz, nie widzisz, że radziecki oficer z obstawą jedzie?!”. Tamci przestraszyli się. Stanęli na baczność i zasalutowali. Wujek Czesław po cichu powiedział do kierowcy, aby nie oglądając się wcisnął pedał gazu. Uciekli - wspomina pan Izydor. Następnie, podobnie jak wielu innych polskich żołnierzy, przedostał się do Rumunii. - Stamtąd cały zabandażowany, pod pokładem stadku został przewieziony do Francji. W momencie ataku Niemiec, we Francji robił to samo, co w Polsce. Odpowiadał za likwidację sprzętu na lotniskach. Wreszcie trafił na Wyspy, a dokładniej do Szkocji. Przeszedł kurs na pilota RAF-u. Został wcielony do 317 Dywizjonu Wileńskiego w stopniu kapitana. Tak rozpoczęła się jego bitwa o Anglię - wspominają wągrowczanie.

Kapitan Hrynaszkiewicz miał okazję latać między innymi na jednym z najsłynniejszych myśliwców tamtego okresu Supermarine „Spitfire”. - Z jego relacji wynikało, że brał udział także w lotach nad terenami III Rzeszy. Co ciekawe, słowa wujka potwierdzają także książki. W jednej znalazłem notatkę o jego wyczynie, gdzie wymieniony był z nazwiska. Otóż podczas jednej z misji jego samolot został trafiony z artylerii przeciwpancernej. Wujek mimo uszkodzeń maszyny zdołał jednak bezpiecznie powrócić do bazy - wyjaśnia pan Izydor. Lotnik po wojnie osiadł w Szkocji.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto