Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Więckiewicz cygańskie życie zamienił na Wągrowiec. Muzyka towarzyszy mu od najmłodszych lat

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
arch. Krzysztofa Więckiewicza
Krzysztof Więckiewicz to jeden z wągrowieckich muzyków. Swoją przygodę z muzyką rozpoczął już jako kilkuletnie dziecko. Zawodowo grał w orkiestrze wojskowej, a następnie, przez 15 lat, pracował w cyrku. Swoje miejsce na ziemi znalazł w Wągrowcu...

W Wągrowcu nie brakuje utalentowanych muzyków. Oprawą muzyczną imprez okolicznościowych zajmuje się między Krzysztof Więckiewicz. Wielu mieszkańców powiatu z pewnością bawiło się przy jego muzyce. Mało kto jednak wie, jak znalazł się w naszych okolicach.

Pan Krzysztof pochodzi ze Szczecina, jednak tuz po jego urodzeniu rodzina podjęła decyzję o wyjeździe na Dolny Śląsk. Jego pasja do muzyki rozpoczęła się już we wczesnych latach dzieciństwa.

- Śpiewałem już na nocniku. Rodzice wspominają, że już wtedy się wydzierałem - mówi z uśmiechem.

Pan Krzysztof przyznaje, że tak na prawdę śpiewać zaczął w podstawówce. Wtedy zauważono jego talent.

- Prawdę mówiąc nie należałem do orłów. Byłem raczej łobuziakiem, ale śpiewającym. Rodzice zapisali mnie na prywatne lekcje gry na akordeonie. Nie zapowiadało się, że będę w tym dobry, gdyż na pierwszej lekcji jako jedyny założyłem akordeon na plecy, jak plecak. A jednak szło mi całkiem dobrze - wyjaśnia.

Pan Krzysztof kuzynem znanego aktora

Po dwóch latach prywatnej gry na akordeonie, muzyk zaczął uczęszczać do Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia. Jego pierwszym instrumentem był oczywiście akordeon, a jako drugi wybrał pianino. Dodatkowo musiał chodzić na wszystkie przedmioty teoretyczne.

- Byłem piątkowym uczniem, ale w szkole muzycznej. W normalnej podstawówce nie szło mi tak dobrze. Ale to może geny. Pochodzę z muzykalnej rodziny. Dziadek grał na trąbce, a ojciec na perkusji. Z resztą nie tylko muzyka to pasja Więckiewiczów. Moim kuzynem jest znany aktor Robert Więckiewicz. Nasi ojcowie są braćmi. Z racji, że oboje jesteśmy bardzo zajęci, widujemy się głównie na spotkaniach rodzinnych - opowiada.

Decyzja: zostanę muzykiem!

Rodzice pana Krzysztofa podjęli decyzję o powrocie do rodzinnego Szczecina, gdzie ich syn mógł dalej szkolić się muzycznie. Stamtąd mężczyzna trafił do wojska i już wtedy podjął życiową decyzję o zostaniu muzykiem. Jak opowiada, został żołnierzem zawodowym. Tam grał w orkiestrze.

- Pojechałem na półroczny kurs gry na trąbce. Ten instrument nigdy nie był dla mnie jednak szczególnie atrakcyjny. Nauczyłem się tyle, ile musiałem umieć, by być członkiem orkiestry dętej w wojsku. Po pięciu latach dołączyłem do wojskowego zespołu estradowego. Wraz z chłopakami z zespołu jeździliśmy po przeróżnych festiwalach piosenki żołnierskiej, z których niejednokrotnie przywoziliśmy nagrody. "Obsługiwaliśmy" także muzycznie różne imprezy w naszej jednostce - wspomina.

Cyrkowe życie Krzysztofa Więckiewicza

Jak słyszymy od pana Krzysztofa, w weekendy, jeśli nie było żadnych przeglądów piosenki, zaczął grać na weselach. Jako klawiszowiec w tym właśnie czuł się najlepiej. Po jakimś czasie, kiedy w jednostce doszło do zmian kadrowych, pojawiły się problemy z utrzymaniem zespołu. Po dziesięciu latach pracy pan Krzysztof postanowił rozstać się z wojskiem.

- Zacząłem grać wyłącznie imprezy. Zamieszkałem poza Szczecinem i właściwie utrzymywałem się tylko z obsługi muzycznej rodzinnych wydarzeń. Tak się jakoś potoczyło, że... zatrudniłem się w cyrku. W 2000 zostałem konferansjerem w cyrku "Arlekin", z którym podróżowałem po całej Polsce. Rozpocząłem "cygańskie" życie. Szybko jednak konferansjerkę zamieniłem na cyrkową orkiestrę. Muzyka to przecież coś, co kocham. Przez kilka lat łączyłem jedno i drugie, co także fajnie wychodziło. Dodatkowo śpiewałem też podczas niektórych występów - słyszymy od wągrowczanina.

ZOBACZ TAKŻE

Do Wągrowca dzięki miłości

Cyrkowa przygoda pana Krzysztofa trwała przez 15 lat. Wszystko się zmieniło, kiedy cyrk przyjechał do Wągrowca. Na widowni zasiadła piękna wągrowczanka, która zawróciła w głowie muzykowi.

- Zaczęliśmy się spotykać. Ona często przyjeżdżała do mnie do cyrku. W międzyczasie na świat przyszła nasza córka Maja, która ma dzisiaj 7 lat. W związku z tym, że miałem już rodzinę, musiałem zrezygnować z mojego "cygańskiego" życia. W 2016 roku przyjechałem do Wągrowca, do mojej córki i partnerki. Tutaj zamieszkaliśmy - wyjaśnia pan Krzysztof.

Muzyk wrócił do grania. Jak wspomina, pierwszą imprezą, którą zagrał była zakładowa zabawa w firmie jego partnerki. Po niej zaczął otrzymywać sporo zleceń na granie na imprezach. Dzisiaj jego kalendarz jest bardzo napięty.

Dwie córki, partnerka i kilka psiaków

Pan Krzysztof ma dwie córki. 10 miesięcy temu na świat przyszła Tosia. Wraz ze swoją partnerką Anetą mają hodowlę psów rasy York.

- Aneta ma swój salon psiej urody, dlatego podzieliliśmy się tak, że ona pracuje, natomiast ja zajmuję się domem. Ja pracuję głównie w weekendy - przyznaje.

Pasją wągrowczanina jest kolarstwo. Jak mówi, w wolnych chwilach pokonuje kilkadziesiąt kilometrów po okolicy na swoim rowerze.

ZOBACZ TAKŻE

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto